Pierwszy dzień w liceum
Kadic. Masakra. Zupełnie nie mam pojęcia, jak ja sobie poradzę w nowej szkole.
Za bardzo przywiązałam się do mojego kochanego kraju – Polski. Zbyt dużo tam
miałam przyjaciół. Nawet będę miała trudniejsze kontakty z Melanie, moją sister
forever. Mieszka w Australii i jest do niej odrobinę daleko. Zaraz, nie
przedstawiłam się? Kurczę, no to nadrabiamy!
Nazywam się Magdalena Callietne. Mam 16 lat. Z twarzy
bardziej przypominam gimnazjalistkę, jak licealistkę. Mam długie, karmelowo-czerwone
włosy zwykle rozpuszczone. Czasem są upięte nie tylko podczas w-fu, zależy to
po prostu od mojego nastroju. Duże, błękitne okrągłe oczy całkiem dobrze pasują
do mojej jasnej karnacji, jak to twierdzili moi koledzy ze szkoły podstawowej w
Warszawie. Tam poznałam Melanie. Moją pasją jest śpiewanie i czytanie
najprzeróżniejszych książek fantastyczno-przygodowych. Ogólnie jestem
miłośniczką książek.
Dzisiejszy dzień zaczął się od bardzo dziwnego incydentu.
Na początku szłam z walizką, czytając „Księżyc w nowiu” Stephenie Meyer i przed
przypadek wpadłam na biegnącego chłopca. Był bardzo niski i chudy. Był cały
ubrany na fioletowo. Na blond włosach, ułożonych w taki jakby stożek widniało
pasemko – oczywiście fioletowe.
- A on to nie z gimnazjum? –
pomyślałam, patrząc na chłopca.
- Wszystko w porządku? Nic Ci
się nie stało? – zapytał się mnie chłopiec.
- Nie, a co? –
odpowiedziałam, szukając strony, na której zakończyłam czytanie. – A jak masz
na imię? Nówka, jak coś – zapytałam po znalezieniu storny.
- Odd. – odpowiedział blondyn
i wystawił do mnie rękę na znak przywitania. – A ty?
- Magda. – odpowiedziałam,
także wystawiając rękę. – Wiesz może, którędy do pokoi dziewczyn? – zapytałam
po chwili.
- Pierwsze piętro. Idziesz
drogą, którą się idzie do stołówki. Obok wejścia znajdują się schody. Tymi
schodami bez problemu trafisz na pierwsze piętro. – odpowiedział Odd, od razu
poprzedzając. – A tak przy okazji: następnym razem jak idziesz, to nie czytaj –
dodał, a następnie puścił do mnie oko i ruszył przed siebie. Ja tylko
przewróciłam oczami i poszłam w kierunku pokoi. Po kilku minutach w końcu
zorientowałam się, gdzie jestem. Sprawdziłam na kluczyku, w którym pokoju mam
się zakwaterowac.
- Numer 22… to chyba gdzieś
na końcu – pomyślałam i poszłam na koniec korytarza. Moja intuicja się nie
myliła! Zapukałam trzy razy, myśląc, że ktoś tam jest (miałam mieszkac z
lokatorką). Nikt się nie odezwał. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam pokój. Po
kilku sekundowym rozejrzeniu stwierdziłam, że nie będzie tu nawet źle.
Położyłam walizkę na lewe łóżko od mojej strony i zaczęłam rozpakowywac
najważniejsze, wiecie: książki do szkoły, ubrania, jakąś drobną biżuterię i
inne tego typu rzeczy… Po rozpakowaniu wróciłam do czytania „Księżyca w nowiu”.
Po godzinie ktoś wszedł do pokoju. Nic nie słyszałam, ponieważ bardzo mnie
wciągnęła akcja. Wtem jakaś dziewczynka podeszła do mnie i powiedziała:
- Witaj! Mieszkasz tutaj?
Zerwałam się nagle z
czytania. Kiedy „ochłonęłam” odłożyłam książkę i spojrzałam na dziewczynkę,
która mnie przywitała. Miała bardzo jasną karnację i była calutko ubrana na
różowo. Włosy, tak zwane „na pazia” także miała różowe. Wracając do ubioru:
miała ubraną bordową tunikę, różowe legginsy i bordowo-biało-różowe mini
kozaki.
- Tak. Mówiono mi, że będę mieszkała
z lokatorką. To ty? – odpowiedziałam tak miło, jak tylko potrafiłam.
Różowowłosa natomiast wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała:
- Jestem Aelita. Aelita
Stones – powiedziała mega sweetaśnym głosem.
- Magdalena Callietne. Miło
mi – odpowiedziałam, także wyciągając rękę. Wtem bardziej przyjrzałam się
Aelicie. – To dziwne – pomyślałam. – Czy ja ją kiedyś widziałam?. Kiedy
usłyszałam czyjś dzwonek telefonu, od razu wyrwałam się z marzeń. Chcąc nie
słuchac rozmowy (wg mnie to nie jest kulturalne) zagłębiłam się ponownie w
książkę. Po dziesięciu minutach zorientowałam się, że nikogo nie ma w pokoju
poza mną.
- Chyba zwiedzę sobie szkołę.
Muszę odrobinę ogarnąc, w końcu jutro normalnie zaczynają się
lekcje.-pomyślałam, zamykając książkę. Odłożyłam ją, wzięłam małą torbę i
spakowałam do niej telefon, klucz do pokoju, słuchawki i poszłam na zwiedzanie.
Ale Kadic jest ogromny! Gimnazjum, do którego chodziłam
było ze dwa razy mniejsze od tego! Uczniów – bardzo dużo, czemu się nie dziwię,
skoro to jest także internat. Kiedy poszłam w kierunku boisk szkolnych
poczułam, że ktoś na mnie wpadł. Po zderzeniu zdjęłam słuchawki i zauważyłam
chłopaka chyba starszego ode mnie. Miał czarne, niepoukładane włosy, jasną
karnację i szare, bardzo lekko skośne oczy. Miał na sobie czarną bluzkę z
długim rękawem, zielonkawą kurtkę w taki jakbym stylu moro. Czarne rurki
całkiem fajnie prezentowały się w czarno-białymi trampkami.
- Nic Ci się nie stało? –
zapytał się chłopak pomagając mi wstac.
- Nie. Wybacz, ale nie
patrzyłam, czy ktoś idzie. Wiesz może, którędy się idzie do sal lekcyjnych? –
odpowiedziałam patrząc raz w tą, raz w drugą stronę.
- Nowa jesteś? – zapytał się
szatyn.
- Niestety, tak. W ogóle to
jestem pierwszy raz za granicą. Nie miałam możliwości – odpowiedziałam, coraz
to zniżając głos. Wtem zorientowałam się, że nawet nie powiedziałam mu, jak ma
na imię! – Zapomniałam się przedstawic! Magda Callietne – dodałam po chwili
olśnienia.
- Wiliam Dunbar –
odpowiedział chłopak. – Więc do sal idziesz holem głównym. Cały czas prosto.
Jak masz jakieś zajęcia, np. w bloku A, Sali 20 to idziesz na samą górę do
bloku A. – wytłumaczył mi Wiliam. Dobrze, że jestem słuchowcem inaczej bym tego
w ogóle nie zapamiętała.
- Dzięki – odpowiedziałam i
poszłam do pokoju, widząc że zbliża się zachód słońca. Ostatecznie wróciłam do
pokoju po dwudziestej, ponieważ znowu się zgubiłam. Kiedy weszłam, zauważyłam,
że nie ma Aelity. – Pewnie się kąpie – pomyślałam i wyciągnęłam z torby
bagażowej swój notes. Właściwie to był pamiętnik. Usiadłam na łóżku, zapaliłam
lampkę, która służyła mi zawsze do czytania w podróży i zaczęłam pisac:
„Myślałam, że będzie bardzo fatalnie w nowej szkole.
Myliłam się! Poznałam przez przypadek Odd’a, a następnie Aelitę, moją
współlokatorkę pokoju oraz Wiliama. Powiem Ci szczerze pamiętniku, że Wiliam mi
się nawet podoba…”
Tymi słowami zakończyłam wpis
w pamiętniku. Kiedy powoli zasypiałam, usłyszałam strzał z pistoletu. Przerażona
wstałam i podejrzałam przez okno, co to było. Nagle poczułam, że ktoś stoi za
mną i strzela do mnie. Zakręciło mi się w głowie. Poczułam, że się duszę. Kiedy
zobaczyłam mroczki przed oczami, robiąc malutki ruch upadłam na ziemię. Straciłam
przytomnośc…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak mówiłam dzisiaj pojawia się modernizacja pierwszego rozdziału. Następny postaram się na jutro =)
Miłej nocki! ;*
~Madzialena
Świetna notka! Jesteś wspaniała, bardzo ciekawie piszesz ;) Czekam na dalsze opowiadanie. Kara
OdpowiedzUsuńPs. Sorki, że z anonima, ale jestem u koleżanki :)