Odd
i Aelita spojrzeli na mnie tak, jakby zobaczyli ducha.
-
Miałaś kiedyś do czynienia z Xaną? – zapytała Aelita.
-
Niestety miałam. Kiedy wleciał we mnie, opętana zabiłam swoich rodziców. Wersja
została przyjęta, że popełnili samobójstwo. – odpowiedziałam, smutna tym
przeżyciem. Wtem Aelita przytuliła mnie, mówiąc, że to nie moja wina i nie
wcale nie chciałam. – Chodźmy lepiej już tam, gdzie chciałaś mnie zaprowadzić,
ok? – zapytałam się Aelity.
-
Dobra. Idziesz z nami Odd? – powiedziała różowo włosa.
-
Mogę pójść – odpowiedział radośnie, jednak ja nie byłam za specjalnie zadowolona.
W trójkę poszliśmy do całkiem opuszczonego miejsca.
- To
fabryka. Dom Xany – wytłumaczyła Aelita i poszliśmy dalej. Idąc przez most,
ujrzałam dwie, grube linie. Aelita i Odd zeszli nimi kilka metrów niżej. Mi
natomiast nie były potrzebne. Po prostu skończyłam i wylądowałam bez żadnego
problemu na nogach.
-
Jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony chłopak.
-
Jak się parę lat ćwiczy gimnastykę, to są takie efekty. – odpowiedziałam i
poszliśmy dalej. Wsiedliśmy do starej windy. Aelita wciskała jakiś specjalny
kod, dzięki czemu winda zjechała parę pięter niżej. Winda otworzyła się przy
jakimś wielkim komputerem. – Do czego to służy? – pomyślałam, próbując
przeczytać chociaż odrobinę znaków z monitora.
-
Dzięki temu komputerowi Jeremy przenosi nas do Lyoko – powiedział Odd.
-
Lyoko? Co to jest? – zapytałam zdziwiona ostatnim słowem.
-
Nigdy tam nie byłaś? – spytał zaskoczony nie mniej jak ja Odd.
- No
skoro się pytam, to oczywiste, że nie byłam w tym całym Lyoko – warknęłam.
Nigdy nie lubiłam, jak ktoś zadaje idiotyczne pytania.
-
Chodźmy dalej, zanim skoczycie sobie do gardeł – mruknęła Aelita i weszła do
windy, a my (ja i Odd) za nią. Zjechaliśmy chyba piętro niżej. Wychodząc
zobaczyłam trzy żółto-złote kopuły. Podchodząc do nich, usłyszałam zamknięcie
windy. Gwałtownie się obróciłam. Na szczęście moi towarzysze stali tuż za mną.
-
Chcesz wejść do Lyoko? – zapytała Aelita.
-
Ale jak? Przecież tutaj ledwo się wchodzi. – powiedziałam, spoglądając to na
Aelitę, to na Odd’a.
-
Jakbyś od dawna walczyła z Xaną, to byś zrozumiała o co chodzi – mruknął Odd.
Na tą odpowiedź przewróciłam oczami i po chwili odpowiedziałam:
- A
zdajesz sobie sprawę, że kiedy Xana na mnie wpadł, byłam w Polsce?! To skąd mam
pamiętać, z której strony on zaatakował, skoro to się stało siedem lat temu! –
wrzasnęłam totalnie już zdenerwowana. Wtem przyjechała winda, a tam była…
Sissi, Nicolas oraz Herb!
- No
nie! Do tego jeszcze oni! – krzyknęłam ponownie.
-
Proszę, proszę kogo my tu mamy. – powiedziała z ironią Sissi jakby nie swoim
głosem. – Koledzy, zajmijcie się tą i tą osóbką, a ja trochę się pomęczę z nią – powiedziała, wskazując na Aelitę i Odd’a, zatrzymując wzrok na mnie. Nicolas
i Herb bez problemu „załatwili” różowowłosą oraz blondyna. Sissi natomiast
dalej czaiła się na mnie. Cofając się, poczułam ścianę na plecach.
-
Kurczę. – pomyślałam, aż nagle Sissi chciała czymś we mnie rzucić, jednak udało
mi się odskoczyć. Później nie miałam tyle szczęścia. Kiedy prawie trafiłam do
windy, Nicolas przytrzymał mnie. Szarpałam się, jednak na darmo. Wtem poczułam
stal przy szyi i usłyszałam ciche bzyczenie. Nagle, bez żadnej sekundy na
reakcję Nicolas przyłożył paralizator policyjny mocniej do szyi, przez co
straciłam przytomność. Mimo tego nadal słyszałam i czułam. To dziwne. Na
początku Sissi oraz Herb wzięli mnie i ułożyli do czegoś okrągłego i wąskiego
jednocześnie miejsca. To chyba ta kopuła, ale nie jestem pewna. Wtem to
pomieszczenie, gdzie mnie położono zamknęło się. Słyszałam kolejne brzęczenie
dookoła mnie. Dalej już nic nie pamiętam…
Obudziłam się w okrągłym pomieszczeniu.
Na podłodze, gdzie leżałam, widniał pewien znak. Identyczny, kiedy Odd
zaatakował mnie nożem. Xana… to gdzie ja jestem? Rozglądając się zupełnie
żadnego miejsca mi to nie przypomniało. Wtem spojrzałam na siebie. Zupełnie
inaczej wyglądałam. Zamiast czarnej bluzki z długim rękawem i czerwonej
kamizelki miałam niebiesko-brązową bluzę, białe rurki i czarne, długie,
skórzane kozaki na drobnym podwyższeniu. Włosy, zwykle rozpuszczone były upięte
w wysoką kitkę. Na szczęście mój naszyjnik ze znakiem pokoju dalej był. Do
dodatków jeszcze poczułam niebieskie kolczyki w kształcie rubinów. Wstałam i
jeszcze raz rozejrzałam się, chcąc jako tako dowiedzieć się, gdzie jestem. Idąc
przed siebie, przed przypadek wyszłam z pomieszczenia. Spojrzałam za siebie.
-
Wieża? Czemu leci z niej biały dym? – pomyślałam, przyglądając się. Wtem
poczułam, że unoszę się nad ziemię. Patrząc na siebie ujrzałam czerwone
skrzydła. Kiedy rozłożyłam je, zobaczyłam, że z końcówek tryska ogień. Ostrożnie
wylądowałam. Wtem zza wieży wyłoniła się ośmiornica z rękami meduzy i mózgiem,
który prześwitywał przez półkole. Za środku potwora widniał znak Xany. Powoli
zaczęłam się cofać. Jednak „ośmiornica” owinęła swoje macki dokoła mnie, dwie
dała za głowę i uniosła mnie do góry, przez co zostałam sparaliżowana. Czułam,
że wysysa ze mnie całe wspomnienia, życie, pamięc… po prostu wszystko. Kiedy to
piekło się zakończyło potwór rzucił mnie na ziemię. Po sekundzie czułam, że się
duszę…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No... to by było dzisiaj na tyle z modernizacji. Rozdziały będę dawała jeden na dzień, a 2 część prawdo podobnie ruszy albo w święta, albo w Nowy Rok =)
~Madzialena
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz