poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 5/Opowiadania Madzi

Nie mam pojęcia, jak długo leżałam bez ruchu. Tutaj chyba nie płynie czas, nie jestem pewna. Wtem ktoś lub coś mnie podniosło (nie miałam pojęcia) i zaniosło mnie przed siebie. Bardzo długo próbowałam chociaż otworzyć oczy. Niestety bezskutecznie. Kiedy mój zmysł dotyku jako tako powrócił do normy, poczułam, że to nie człowiek mnie niesie. Pomyślmy… to chyba… krab? Coś koło tego, chociaż z kształtu, a którym leżałam nie bardzo go przypominało. Po długiej wędrówce w końcu udało się i otworzyłam oczy! Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie była pustynia. To dziwne. Wcześniej, kiedy wyszłam z wieży, był las. Może mi się wydawało… nie. Na pewno był las! W takim razie co robię na pustyni? Patrząc przed siebie zobaczyłam Białą kulę z granatowym znakiem Xany. „Krab” przyspieszył w kierunku tej kuli. Zupełnie nie wiem, po co, ale okej. Kiedy wszedł do niej, jak jakby się zamknęła i ruszyła. Minęło trochę czasu, zanim się zatrzymała. Wtem otworzyła się, a byłam zupełnie w innym miejscu. Wszędzie było niebiesko i można by było mieć wrażenie, że cały czas się kręci. Wtem przy spodniach zauważyłam pistolet. Ostrożnie wyciągnęłam go z pokrowca i delikatnie się zsunęłam z kraba. Czekając, aż w ogóle nie zauważy, że mnie na nim nie ma. Kiedy miałam pewność, zeszłam z niego i strzeliłam z broni. Na szczęście celnie. Potwór w kilka sekund rozwalił się. Następnie rozejrzałam się, chcąc w ogóle ogarnąć, gdzie się znalazłam.
- Magda. Jesteś tam? – usłyszałam głos Aelity.
- Aelita? Gdzie jesteś? W ogóle, gdzie się pojawiłam? Kilka sekund temu byłam z pustyni, a jeszcze wcześniej w lesie! – powiedziałam, szukając wzrokiem różowo włosej.
- Spokojnie. Jesteś w Lyoko. Wcześniej pojawiłaś się w sektorze leśnym, później w pustynnym, a teraz jesteś w sektorze piątym. Są jeszcze dwa sektory oraz kora. – wytłumaczyła Aelita.
- A jakie są to jeszcze te sektory, o których wspomniałaś? – zapytałam.
- Za chwilę Ci wytłumaczę, tylko ściągnę Cię na ziemię – odpowiedziała Aelita i wcisnęła klawisze na klawiaturze. Patrząc na siebie zauważyłam, że znikam. Sekundę później pojawiłam się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie Sissi i jej „koledzy” nas zaatakowali.
- Było źle? – zapytał Odd, stojący tuż przy windzie.
- Zastanów się, ale odpowiedź zachowaj dla siebie – odpowiedziałam i weszłam do windy. Chwilę później była z nami Aelita i zaczęliśmy wychodzić z fabryki.
- Więc tak – zaczęła – Wiesz już, kim jest Xana?
- Niestety tak – odpowiedziałam.
- Spoko. Tam, gdzie się pojawiłaś to było Lyoko. Tworzy je siedem miejsc. Pięć sektorów: górski, leśny, polarny, pustynny i piąty, który jest sercem Lyoko. Poza tymi miejscami Lyoko tworzy także Cyfrowe Morze oraz Kora, gdzie znajduje się drugi silny super komputer wynaleziony przez Tajrona. Podejrzewamy, że współpracuje z Xaną.
- W jaki sposób? Xana to wirus, a Tajron jest człowiekiem. – zapytałam.
- Tego właśnie nikt nie wie. – odpowiedział Odd. – Coś jeszcze chciałabyś wiedziec?
- Trzy rzeczy. Jak długo walczycie z Xaną?
- Dwa lata – odpowiedziała Aelita.
- Ktoś jeszcze poza wami zna Lyoko i Xanę?
- Tak. Jeremy, Yumi, Ulrich i Wiliam.
- Jeszcze jedno. Czytając jedną książkę fantastyczną morze było niebezpieczne i potrafiło nawet zabic. To cyfrowe też jest takie?
- Kiedy wpadniesz do Cyfrowego Morza stajesz się wirtualna na zawsze, przez co nigdy nie wracasz na ziemię. Przenosząc się do Kory przez Cyfrowe Morze używamy Skida.
- Skida? – spytałam zaskoczona nowym słowem.
- Skid to taka nasza łódź podwodna. Dzięki niemu pływając po morzu, nic nam się nie stanie – wytłumaczył Odd. Po wytłumaczeniu wszystkich potrzebnych mi informacji doszliśmy do szkoły. Zbliżała się osiemnasta, więc będąc już w pokoju wzięłam się na odrabianie lekcji. Po skończeniu chciałam trochę pogadać z Aelitą.
- Wiesz, że mam wrażenie, jakbym Cię kiedyś znała? – wypaliłam prosto to, co myślałam od dłuższego.
- To ciekawe, bo myślałam właśnie o tym samym – odpowiedziała różowo włosa. – Sądzisz, że jesteśmy ze sobą jakoś spokrewnione? – zapytała po chwili.
- Częściowo mam takie wrażenie – odpowiedziałam. – A co, jeśli… - powiedziałam, chcąc zadac pytanie, jednak w porę się powstrzymałam. Po chwili Aelita powiedziała:

- Masz rację. Ja Cię znam. Patrząc w przeszłość jesteśmy siostrami!
----------------------------------------------------------------------------------------------
Troch krótki, ale jako tako się przeżyje, co nie? =D
~Madzialena

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 4/Opowiadania Madzi

Odd i Aelita spojrzeli na mnie tak, jakby zobaczyli ducha.
- Miałaś kiedyś do czynienia z Xaną? – zapytała Aelita.
- Niestety miałam. Kiedy wleciał we mnie, opętana zabiłam swoich rodziców. Wersja została przyjęta, że popełnili samobójstwo. – odpowiedziałam, smutna tym przeżyciem. Wtem Aelita przytuliła mnie, mówiąc, że to nie moja wina i nie wcale nie chciałam. – Chodźmy lepiej już tam, gdzie chciałaś mnie zaprowadzić, ok? – zapytałam się Aelity.
- Dobra. Idziesz z nami Odd? – powiedziała różowo włosa.
- Mogę pójść – odpowiedział radośnie, jednak ja nie byłam za specjalnie zadowolona. W trójkę poszliśmy do całkiem opuszczonego miejsca.
- To fabryka. Dom Xany – wytłumaczyła Aelita i poszliśmy dalej. Idąc przez most, ujrzałam dwie, grube linie. Aelita i Odd zeszli nimi kilka metrów niżej. Mi natomiast nie były potrzebne. Po prostu skończyłam i wylądowałam bez żadnego problemu na nogach.
- Jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony chłopak.
- Jak się parę lat ćwiczy gimnastykę, to są takie efekty. – odpowiedziałam i poszliśmy dalej. Wsiedliśmy do starej windy. Aelita wciskała jakiś specjalny kod, dzięki czemu winda zjechała parę pięter niżej. Winda otworzyła się przy jakimś wielkim komputerem. – Do czego to służy? – pomyślałam, próbując przeczytać chociaż odrobinę znaków z monitora.
- Dzięki temu komputerowi Jeremy przenosi nas do Lyoko – powiedział Odd.
- Lyoko? Co to jest? – zapytałam zdziwiona ostatnim słowem.
- Nigdy tam nie byłaś? – spytał zaskoczony nie mniej jak ja Odd.
- No skoro się pytam, to oczywiste, że nie byłam w tym całym Lyoko – warknęłam. Nigdy nie lubiłam, jak ktoś zadaje idiotyczne pytania.
- Chodźmy dalej, zanim skoczycie sobie do gardeł – mruknęła Aelita i weszła do windy, a my (ja i Odd) za nią. Zjechaliśmy chyba piętro niżej. Wychodząc zobaczyłam trzy żółto-złote kopuły. Podchodząc do nich, usłyszałam zamknięcie windy. Gwałtownie się obróciłam. Na szczęście moi towarzysze stali tuż za mną.
- Chcesz wejść do Lyoko? – zapytała Aelita.
- Ale jak? Przecież tutaj ledwo się wchodzi. – powiedziałam, spoglądając to na Aelitę, to na Odd’a.
- Jakbyś od dawna walczyła z Xaną, to byś zrozumiała o co chodzi – mruknął Odd. Na tą odpowiedź przewróciłam oczami i po chwili odpowiedziałam:
- A zdajesz sobie sprawę, że kiedy Xana na mnie wpadł, byłam w Polsce?! To skąd mam pamiętać, z której strony on zaatakował, skoro to się stało siedem lat temu! – wrzasnęłam totalnie już zdenerwowana. Wtem przyjechała winda, a tam była… Sissi, Nicolas oraz Herb!
- No nie! Do tego jeszcze oni! – krzyknęłam ponownie.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy. – powiedziała z ironią Sissi jakby nie swoim głosem. – Koledzy, zajmijcie się tą i tą osóbką, a ja trochę się pomęczę z nią – powiedziała, wskazując na Aelitę i Odd’a, zatrzymując wzrok na mnie. Nicolas i Herb bez problemu „załatwili” różowowłosą oraz blondyna. Sissi natomiast dalej czaiła się na mnie. Cofając się, poczułam ścianę na plecach.
- Kurczę. – pomyślałam, aż nagle Sissi chciała czymś we mnie rzucić, jednak udało mi się odskoczyć. Później nie miałam tyle szczęścia. Kiedy prawie trafiłam do windy, Nicolas przytrzymał mnie. Szarpałam się, jednak na darmo. Wtem poczułam stal przy szyi i usłyszałam ciche bzyczenie. Nagle, bez żadnej sekundy na reakcję Nicolas przyłożył paralizator policyjny mocniej do szyi, przez co straciłam przytomność. Mimo tego nadal słyszałam i czułam. To dziwne. Na początku Sissi oraz Herb wzięli mnie i ułożyli do czegoś okrągłego i wąskiego jednocześnie miejsca. To chyba ta kopuła, ale nie jestem pewna. Wtem to pomieszczenie, gdzie mnie położono zamknęło się. Słyszałam kolejne brzęczenie dookoła mnie. Dalej już nic nie pamiętam…
            Obudziłam się w okrągłym pomieszczeniu. Na podłodze, gdzie leżałam, widniał pewien znak. Identyczny, kiedy Odd zaatakował mnie nożem. Xana… to gdzie ja jestem? Rozglądając się zupełnie żadnego miejsca mi to nie przypomniało. Wtem spojrzałam na siebie. Zupełnie inaczej wyglądałam. Zamiast czarnej bluzki z długim rękawem i czerwonej kamizelki miałam niebiesko-brązową bluzę, białe rurki i czarne, długie, skórzane kozaki na drobnym podwyższeniu. Włosy, zwykle rozpuszczone były upięte w wysoką kitkę. Na szczęście mój naszyjnik ze znakiem pokoju dalej był. Do dodatków jeszcze poczułam niebieskie kolczyki w kształcie rubinów. Wstałam i jeszcze raz rozejrzałam się, chcąc jako tako dowiedzieć się, gdzie jestem. Idąc przed siebie, przed przypadek wyszłam z pomieszczenia. Spojrzałam za siebie.

- Wieża? Czemu leci z niej biały dym? – pomyślałam, przyglądając się. Wtem poczułam, że unoszę się nad ziemię. Patrząc na siebie ujrzałam czerwone skrzydła. Kiedy rozłożyłam je, zobaczyłam, że z końcówek tryska ogień. Ostrożnie wylądowałam. Wtem zza wieży wyłoniła się ośmiornica z rękami meduzy i mózgiem, który prześwitywał przez półkole. Za środku potwora widniał znak Xany. Powoli zaczęłam się cofać. Jednak „ośmiornica” owinęła swoje macki dokoła mnie, dwie dała za głowę i uniosła mnie do góry, przez co zostałam sparaliżowana. Czułam, że wysysa ze mnie całe wspomnienia, życie, pamięc… po prostu wszystko. Kiedy to piekło się zakończyło potwór rzucił mnie na ziemię. Po sekundzie czułam, że się duszę…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No... to by było dzisiaj na tyle z modernizacji. Rozdziały będę dawała jeden na dzień, a 2 część prawdo podobnie ruszy albo w święta, albo w Nowy Rok =)
~Madzialena

Rozdział 3/Opowiadania Madzi

- Dowiedziałam się? Nie rozumiem, co masz na myśli – powiedziałam słysząc słowa różowowłosej.
- Eee… - zamilkła. – Lepiej chodźmy do pielęgniarki. Nie mam pojęcia, jak  Ci wyjmie ten nóż z ręki.
Właśnie teraz poczułam, jak mnie zabolała ręka. Poszłam z Aelitą trzy piętra niżej. Zapukałyśmy i drzwi otworzyła nam kobieta z blond włosami ściętymi „na pazia”, białym fartuchu, granatową spódnicę i fioletową bluzkę długim rękawie.
- Rety, kto ci wbił nóż w rękę?! – krzyknęła przerażona pielęgniarka widząc moją rękę.
Kurczę. Jak mam teraz jej odpowiedziec, żeby nie wkopac Odd’a? Szkoda by mi go było, jest całkiem fajny.
- Nie wiem. Nikogo nie widziałam. Było za ciemno – odpowiedziałam niepewnym głosem. Pielęgniarka spojrzała na mnie, jakby nie wierzyła mi w to, co mówię.
- Wchodźcie dziewczynki. Nie wiem, czy da się uratowac rękę – powiedziała i wpuściła nas do środka. Usiadłyśmy na krzesłach obok takie jakby miejsca zabiegowego. Kobieta włożyła białe rękawice i przyjrzała się lepiej ręce. Kiwając głową dała mi do zrozumienia, że jest kiepsko.
- Dobra. Jeśli nie lubisz widoku krwi, lepiej nie patrz – powiedziała, a ja odwróciłam głowę. Wtem poczułam, że wyciąga mi narzędzie. Chciałam z bólu zabrac rękę, jednak nie było za bardzo możliwe. Pielęgniarka jako tako zatamowała krwawienie. Dalej nie patrząc przeczuwałam, że czymś owija rękę. Po dziesięciu minutach delikatnie odwróciłam głowę i zobaczyłam gips.
- No i gotowe. Dobrze, że nóż nie przebił całkowicie ręki, wtedy to mogłabyś by ją nawet stracic. Uciekajcie do spania. – powiedziała na sam koniec pielęgniarka, a następnie wyszłam z Aelitą i poszłyśmy w kierunku naszego pokoju. Dlaczego on mi to zrobił? A mu zaufałam! Koszmar. Kiedy już byłyśmy w pokoju nieoczekiwanie zapytałam Aelity:
- Co miałaś na myśli z tym, że się dowiedziałam?
Dziewczynka nie odpowiedziała.
- Jeśli chcesz się dowiedziec, to jutro po lekcjach tam pójdziemy. Jednak musisz mi obiecac, że nikomu, ale dosłownie nikomu nie powiesz. – odpowiedziała Aelita.
- Nie martw się. Do osób gadatliwych nie należę – powiedziałam i po chwili zasnęłam.
            Obudził mnie wrzask z korytarza. Z wielką niechęcia wstałam, ubrałam się i zbudziłam różowowłosą, która jeszcze spała.
- Wiesz, że ja już nie śpię? – zapytała ze śmiechem Aelita.
- No dzięki – odpowiedziałam, także się śmiejąc. – Chodźmy na śniadanie, za dwadzieścia minut mamy lekcje.
- Spoko. – odpowiedziała dziewczynka i zeszłyśmy na dół. Kiedy przyszłyśmy było bardzo mało osób. Tylko przy pierwszym stole siedziała jakaś dziewczyna z dwoma chłopakami. Z wyglądu mogłam stwierdzic, że dziewczyna należy to tzw. strojniś. Miała różówą bluzkę na krótkim rękawie z odrobinę ciemniejszym nadrukiem w kształcie serca, bordowe spodnie i spódnicę tego samego koloru. Na czarnych, rozpuszczonych włosach widniała żółta opaska także z motywem serca. Dwóch chłopców siedziało naprzeciwko niej. Jeden miał czarno-siwe włosy, okulary i całą twarz w pryszczach. Nosił zielony sweter i szarawe spodnie typu ¾ oraz trampki tego samego koloru. Drugi z chłopaków miał rude włosy średniej długości, niebieską koszulkę na krótkim rękawie z białymi napisami, krótkie pomarańczowe spodenki i czarno-białe trampki. Cała trójka spojrzała na mnie i moją towarzyszkę zabójczym wzrokiem. Kiedy wzięłyśmy śniadanie i usiadłyśmy przy tym samym stole, to wcześniej, zapytałam:
- Dlaczego tamta trójka patrzyła na nas, jakbyśmy zabiły ich rodziców?
- Ta dziewczyna to Sissi. Córka dyrektora. Tak naprawdę ma na imię Elizabeth, jednak nie znosi swojego imienia i każe jej tak do niej mówic. Herb to ten w okularach, a ten drugi – Nicolas. Praktycznie Sissi tylko z nimi spędza czas, bo nikt poza nimi się nią aż tak nie interesuje. – odpowiedziała Aelita w miarę cichym głosem. Wtem podeszła do nas właśnie Sissi z Herbem i Nicolasem. Dziewczyna zmierzyła Aelitę zabójczym wzrokiem, po czym zaczęła mówic:
- Ładnie to tak kogoś obgadywac, jeśli ktoś także to słyszy?! Posłuchaj mnie, różowa panno Einstein. Nie próbuj mnie więcej obrażac i gadac bzdur! Mało z Jeremy’m, Yumi i Odd’em narobiliście mi obciachu?! Przez was nawet mój Urliś nie chce się do mnie odzywac!
W końcu nie wytrzymałam i trzasnęłam lewą ręką w stół.
- Chwila, chwila! – mówiąc wstałam i podeszłam do Sissi. – Co w ten sposób reprezentujesz? Tak masz pretensje, że wszyscy tobie dokuczają, a jaka jesteś?!. To, że coś nie jest po twojej myśli, to nie jest jeszcze powód, żeby od razu na kogoś naskakiwac! – krzyknęłam, aż echo rozniosło się po całej stołówce.
- Jeszcze masz czelnośc mnie tak obrażac?! Należę do elity tej szkoły, więc lepiej ze mną nie zadzieraj! – warknęła Sissi, myśląc, że mnie zatka. No cóż, pomyliła się.
- Skoro jesteś „elitą” jak to stwierdziłaś – powiedziałam ze szczególnym naciskiem na słowo „elitą” -  to dlaczego tylko te dwie osoby – tu wskazałam na Nickolasa i Herba – tylko z tobą wytrzymują?!
Sissi aż wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia, przez co w ogóle już się nie odezwała, ponieważ kłótnię przerwał dzwonek. Zanim dziewczyna wyszła mówiąc groźnym tonem, powiedziała:
- Jak tylko się dowiem, jak masz na imię i Cię kiedykolwiek spotkam, gorzko tego pożałujesz! – po tych słowach wyszła ze skrzyżowanymi rękami. Kiedy wszyscy wyszli, Aelita podeszła do mnie i powiedziała:
- No no. Gratuluję. Jesteś pierwszą osobą, która przeciwstawiła się Sissi. Dobra, ja lecę na lekcje. Trafisz do sali?
- Raczej trafię. Teraz mam… fizykę! Tak – fizykę. – odpowiedziałam i pośpiesznym tempem wyszłam ze stołówki. Pożegnałam się z Aelitą i poszłam w kierunku sal. Po mniej więcej pięciu minutach doszłam do sali.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale się zgubiłam – powiedziałam.
- Nie szkodzi. Usiądź tam, obok Wiliama – odpowiedziała nauczycielka. Kiedy wypatrzyłam mojego kolegi od razu poszłam do ławki i wyciągnęłam książki.
- Hejka. – szepnął mi do ucha Wiliam.
- No siema – odpowiedziałam. – Nie wiedziałam, że będziemy razem w klasie – dodałam po chwili.
- A ja owszem – odpowiedział szatyn i uśmiechnął się.
- Naprawdę? – spytałam zdziwiona.
- No tego już ci niestety nie powiem – odpowiedział z uśmiechem, a ja tylko przewróciłam oczami.
            Następne lekcje mijały bardzo szybko. No… poza lekcją chemii, za którą już od pierwszej klasy gimnazjum nie lubiłam. Kiedy skończyły się lekcje, zaczęłam szukac Aelity. Nie musiałam jednak, ponieważ dziewczyna była już w pokoju.  
- To jak, dalej masz ochotę pójść tam, gdzie ci wczoraj mówiłam? – zapytała Aelita.
- Pewnie! – odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
- Chodźmy – dodała różowowłosa i wyszłyśmy ze szkoły. Idąc to tajemniczego miejsca chciałam pogadac z Aelitą o tym, co się stało z Odd’em. Jednak idąc, zauważyłam chłopca przy drzewie słuchającego muzyki. Nerwy mi puściły i podeszłam do niego. On natomiast ściągnął słuchawki i zapytał się:
- Hejka Madziu. Coś się stało?
Dałam mu swoją prawą rękę przed nos i powiedziałam:
- To się stało. A wiesz, przez kogo?
- Eee… nie? – odpowiedział zdziwiony pytaniem Odd.
- Nie udawaj niewiniątka! Najpierw kogoś atakujesz, a następnie nie wiesz, co zrobiłeś? – wrzasnęłam na niego.
- Kiedy ja na serio nie mam pojęcia o czym ty mówisz. – po tych słowach od blondyna nie wytrzymałam i lewą ręką, chociaż niefortunnie spoliczkowałam go.
- Jak będziesz miał dziewczynę, to ją ostrzegę, żeby uważała na takiego psychopatę.
- Magda! To na serio nie był Odd! To był Xana! – krzyknęła Aelita. Odwróciłam się i powiedziałam.

- Xana. Spotkanie po latach…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale pratycznie nie było mnie w domu cały dzień :/ Później dorzucę jeszcze jeden, bo nie mam nic szczególnego do roboty =)
~Madzialena

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 2/Opowiadania Madzi

- Madzia! Żyjesz? – zapytał się znajomy mi głos. Dopiero po kilkunastu minutach zorientowałam się, że to Wiliam.
Obudziłam się w pokoju, gdzie dokonano ataku. Kiedy oczy dostosowały się do ciemności złapałam się za tył głowy. Czułam, jakby ktoś chciał mi rozstrzaskac mózg. Złapałam się delikatnie za tył głowy, jednak czyjaś ręka mnie powstrzymała
- Lepiej nie ruszaj. Mocno ci ktoś przywalił sądząc po ranie – powiedział Wiliam. Zaczęłam powoli wstawac. Po jakiś pięciu minutach ogarnęłam częściowo, co się stało.
- Jak długo spałam? – zapytałam, jak najciszej, ponieważ było dawno po dwudziestej drugiej.
- Tak z dziesięć minut moja droga – odpowiedział Wiliam.
- Zaraz, zaraz… skoro strzał z pistoletu może nawet zabic, to czemu…? – zapytałam, jednak nie dokańczając zdania. Chłopak westchnął i powiedział:
- Znasz się na broni?
- Odrobinę. – odpowiedziałam, zupełnie nie rozumiejąc, o co chodzi.
- A wiesz może, co to jest? – zapytał pokazując dziwne metalowe coś. Przyjrzałam się temu dziwnemu czemuś.
- Nie przypominam sobie, ale tyle powiem, że ta tulejka jest do specjalnego pistoletu. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia. – Czy… czy to nie jest od pistoletu gazowego? – dodałam. Chłopak tylko kiwnął głową. Kto jakie coś jeszcze trzyma w domu?! To jest praktycznie broń w czasów po II wojnie światowej. Przez dłuższą chwilę się nie odzywałam. Wtem usłyszeliśmy czyjeś kroki.
- Ja lecę. To pewnie Jim. – powiedział Wiliam i zniknął w drzwiach. Ja natomiast próbowałam zasnąc. Przez jakąś godzinę nie mogłam nie otrząsnąc z tego, co się stało. Zajrzałam na sąsiednie łóżko. To dziwne. Aelity dalej nie ma!
- Pewnie ma coś ważnego do zrobienia, skoro jeszcze nie śpi – pomyślałam i zasnęłam.
            Wstałam o dziewiątej, co w sumie całkiem mi pasowało. Przeważnie zawsze w niedzielę śpię mniej więcej do tej godziny. Kiedy ruszyłam się z łóżka po ubrania zauważyłam śpiącą różowowłosą. Starając się nie hałasowac wyszłam do łazienki. Po niecałych pięciu minutach wróciłam zostawic piżamę. Jednak zauważyłam, że Aelity już nie ma. – Nie wiem, jak to zrobiła, ale szacunek dla niej – pomyślałam, biorąc telefon i słuchawki. Następnie ruszyłam dalej zwiedzac Kadic. Jak to ja, po godzinie się zgubiłam. Ostatecznie około godziny czternastej wróciłam do domu. Po drodze spotkałam Odd’a.
- Gdzie idziesz? – zapytałam, o ile usłyszał.
- Na obiad. Dzisiaj dają klopsiki – usłyszałam z oddali. Parsknęłam śmiechem i odłożyłam swoje rzeczy. Akurat spotkałam Aelitę w pokoju.
- Hejka. Czemu ciebie nie było przez prawie pół nocy?
- Pracowałam z kolegą… eee… nad projektem do szkoły! – odpowiedziała Aelita. – Idziesz na obiad?
- Tak. Już idę – odpowiedziałam i wyszłam w kierunku stołówki. Właściwie, to szłam za Aelitą, ale nie wnikajmy w szczegóły. Siadając w oddali zobaczyłam Odd’a, Wiliama i trzy zupełnie nie znane mi osoby – dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Dziewczyna była cała na czarno: krótkie włosy z przedziałkiem na prawej stronie, czarną bluzkę z długim rękawem oraz kilkoma niebieskimi gwiazdkami przy dole bluzki, czarne legginsy oraz glany. Brunet, który siedział obok niej miał brązowe oczy, zielony t-shirt, ciemnozieloną kurtkę oraz dżinsy. Blondyn siedzący naprzeciwko dziewczyny nosił okulary, bluzkę w kratkę i zielone spodnie.
- To jest Magda. – przedstawiła mnie Aelita. – Magdo, to jest Jeremy – powiedziała, wskazując na blondyna – Yumi – wskazując na dziewczynę – Ulrich – wskazując na bruneta – i…
- Odd’a już znam – przerwałam różowowłosej przedstawianie, a następnie usiadłyśmy. Praktycznie nie miałam, o czym rozmawiac z nieznajomymi, tak mam zawsze. Jedząc słuchałam rozmowy na przemian z siorbaniem Odd’a.
- Czy ty ciągle się tak obżerasz? – powiedziałam nie wytrzymując od denerwującego zachowania chłopaka. On natomiast spojrzał na mnie dziwnie.
- Żartujesz?! Dzisiaj nie jestem głodny za specjalnie – odpowiedział i wrócił do jedzenia makaronu. Ja natomiast po zjedzeniu w ogóle się nie odzywałam. Po dziesięciu minutach, gdzie wszyscy poza Odd’em skończyli poszłam pochodzic po parku znajdującym się niedaleko szkoły. Po dwugodzinnym spacerze po parku zbliżałam się w kierunku szkoły. Kiedy wchodziłam na górę do sypialni dziewczyn na końcu korytarza zobaczyłam Odd’a. Pomachałam mu i chciałam wejść do pokoju, jednak był zamknięty. Szukałam klucza w kieszeniach, lecz nie znalazłam. Wtem usłyszałam dzwonienie kluczy. Odwróciłam i widziałam chłopaka obok mnie z kluczem do pokoju. Podał mi go do ręki.
- O dzięki wielkie! – powiedziałam i otworzyłam pokój. Kiedy chciałam wejść Odd złapał mnie mocno za nadgarstek.
- Coś się stało? – zapytałam, jednak w ogóle nie odpowiedział. Zabrałam rękę i zorientowałam się, że wypadł mi z kieszeni telefon. Rozejrzałam się po korytarzu i zobaczyłam go na samym jego końcu. – To dziwne. Nie byłam tam – pomyślałam i poszłam po telefon. Kiedy go podniosłam Odd przygniótł mnie to ściany, przez co mocno uderzyłam głową.
- Zwariowałeś?! – krzyknęłam już totalnie wkurzona zachowaniem kolegi. Nagle zauważyłam, że w lewej ręce trzyma nóż. Chciałam zacząc piszczec, jednak nakazał mi milczenie. Modląc się w duchu, aby przyszła jakaś pomoc, zastanawiałam się, co się stało. Wtem poczułam, że ktoś mi wbija nóż głęboko w prawy nadgarstek. Krzyknęłam z bólu. Chłopak odsunął się. Na szczęście usłyszałam głos Aelity.
- Magda, uciekaj! – krzyknęłam, jednak nie miałam za bardzo jak. Nagle Odd zniknął. Zamiast niego pojawił się kłąb dymu. Nie czułam teraz bólu w ręce. Myślałam, dlaczego Odd zniknął. Kiedy podeszła do mnie Aelita zapytałam się z wielkim trudem.
- Czy… czy on… zamienił się w kłąb dymu i zniknął?

- Dowiedziała się – mruknęła Aelita.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tsa... co prawda dwie minuty po północy ale co tam =D. Może jeszcze dzisiaj dodam jedną modernizację rozdziału i idę do spania. Do następnego wpisu! ;*
~Madzialena

piątek, 7 listopada 2014

Nie lubicie mnie :P

Hej, z tej strony Vanessa :P Zauważyłam ze lubicie bardziej Madzię xD W sumie się nie dziwię bo w przeciwieństwie do mnie jest słowna i punktualna :P Ja to taki totalny roztrzepaniec :) Ale do mojego posta o bransoletkach też przydałoby się napisać komentarz, chociażby z faktu że chodzi o nasz fandom. A tak btw. na ISing pojawiło się moje nowe nagranie. Jednak za dużo montowania jak nie nagrywam na ISingu :/ Link: http://ising.pl/nagranie/ci8rbe47bq1,Passenger-Let_Her_Go
Także przepraszam, wiem ze nagrania miały już być na blogu no ale... gimbaza - brak czasu :/ Pseplasam :3 Jutro najprawdopodobniej nie będzie na blogu ani mnie, ani Madzialeny, bo tak jakby jesteśmy już umówione na cały dzień :P Tak więc czymajcie się i pa pa :3 / Vanessa ♫

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 1/Opowiadania Madzi.

Pierwszy dzień w liceum Kadic. Masakra. Zupełnie nie mam pojęcia, jak ja sobie poradzę w nowej szkole. Za bardzo przywiązałam się do mojego kochanego kraju – Polski. Zbyt dużo tam miałam przyjaciół. Nawet będę miała trudniejsze kontakty z Melanie, moją sister forever. Mieszka w Australii i jest do niej odrobinę daleko. Zaraz, nie przedstawiłam się? Kurczę, no to nadrabiamy!
            Nazywam się Magdalena Callietne. Mam 16 lat. Z twarzy bardziej przypominam gimnazjalistkę, jak licealistkę. Mam długie, karmelowo-czerwone włosy zwykle rozpuszczone. Czasem są upięte nie tylko podczas w-fu, zależy to po prostu od mojego nastroju. Duże, błękitne okrągłe oczy całkiem dobrze pasują do mojej jasnej karnacji, jak to twierdzili moi koledzy ze szkoły podstawowej w Warszawie. Tam poznałam Melanie. Moją pasją jest śpiewanie i czytanie najprzeróżniejszych książek  fantastyczno-przygodowych. Ogólnie jestem miłośniczką książek.
            Dzisiejszy dzień zaczął się od bardzo dziwnego incydentu. Na początku szłam z walizką, czytając „Księżyc w nowiu” Stephenie Meyer i przed przypadek wpadłam na biegnącego chłopca. Był bardzo niski i chudy. Był cały ubrany na fioletowo. Na blond włosach, ułożonych w taki jakby stożek widniało pasemko – oczywiście fioletowe.
- A on to nie z gimnazjum? – pomyślałam, patrząc na chłopca.
- Wszystko w porządku? Nic Ci się nie stało? – zapytał się mnie chłopiec.
- Nie, a co? – odpowiedziałam, szukając strony, na której zakończyłam czytanie. – A jak masz na imię? Nówka, jak coś – zapytałam po znalezieniu storny.
- Odd. – odpowiedział blondyn i wystawił do mnie rękę na znak przywitania. – A ty?
- Magda. – odpowiedziałam, także wystawiając rękę. – Wiesz może, którędy do pokoi dziewczyn? – zapytałam po chwili.
- Pierwsze piętro. Idziesz drogą, którą się idzie do stołówki. Obok wejścia znajdują się schody. Tymi schodami bez problemu trafisz na pierwsze piętro. – odpowiedział Odd, od razu poprzedzając. – A tak przy okazji: następnym razem jak idziesz, to nie czytaj – dodał, a następnie puścił do mnie oko i ruszył przed siebie. Ja tylko przewróciłam oczami i poszłam w kierunku pokoi. Po kilku minutach w końcu zorientowałam się, gdzie jestem. Sprawdziłam na kluczyku, w którym pokoju mam się zakwaterowac.
- Numer 22… to chyba gdzieś na końcu – pomyślałam i poszłam na koniec korytarza. Moja intuicja się nie myliła! Zapukałam trzy razy, myśląc, że ktoś tam jest (miałam mieszkac z lokatorką). Nikt się nie odezwał. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam pokój. Po kilku sekundowym rozejrzeniu stwierdziłam, że nie będzie tu nawet źle. Położyłam walizkę na lewe łóżko od mojej strony i zaczęłam rozpakowywac najważniejsze, wiecie: książki do szkoły, ubrania, jakąś drobną biżuterię i inne tego typu rzeczy… Po rozpakowaniu wróciłam do czytania „Księżyca w nowiu”. Po godzinie ktoś wszedł do pokoju. Nic nie słyszałam, ponieważ bardzo mnie wciągnęła akcja. Wtem jakaś dziewczynka podeszła do mnie i powiedziała:
- Witaj! Mieszkasz tutaj?
Zerwałam się nagle z czytania. Kiedy „ochłonęłam” odłożyłam książkę i spojrzałam na dziewczynkę, która mnie przywitała. Miała bardzo jasną karnację i była calutko ubrana na różowo. Włosy, tak zwane „na pazia” także miała różowe. Wracając do ubioru: miała ubraną bordową tunikę, różowe legginsy i bordowo-biało-różowe mini kozaki.
- Tak. Mówiono mi, że będę mieszkała z lokatorką. To ty? – odpowiedziałam tak miło, jak tylko potrafiłam. Różowowłosa natomiast wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała:
- Jestem Aelita. Aelita Stones – powiedziała mega sweetaśnym głosem.
- Magdalena Callietne. Miło mi – odpowiedziałam, także wyciągając rękę. Wtem bardziej przyjrzałam się Aelicie. – To dziwne – pomyślałam. – Czy ja ją kiedyś widziałam?. Kiedy usłyszałam czyjś dzwonek telefonu, od razu wyrwałam się z marzeń. Chcąc nie słuchac rozmowy (wg mnie to nie jest kulturalne) zagłębiłam się ponownie w książkę. Po dziesięciu minutach zorientowałam się, że nikogo nie ma w pokoju poza mną.
- Chyba zwiedzę sobie szkołę. Muszę odrobinę ogarnąc, w końcu jutro normalnie zaczynają się lekcje.-pomyślałam, zamykając książkę. Odłożyłam ją, wzięłam małą torbę i spakowałam do niej telefon, klucz do pokoju, słuchawki i poszłam na zwiedzanie.
            Ale Kadic jest ogromny! Gimnazjum, do którego chodziłam było ze dwa razy mniejsze od tego! Uczniów – bardzo dużo, czemu się nie dziwię, skoro to jest także internat. Kiedy poszłam w kierunku boisk szkolnych poczułam, że ktoś na mnie wpadł. Po zderzeniu zdjęłam słuchawki i zauważyłam chłopaka chyba starszego ode mnie. Miał czarne, niepoukładane włosy, jasną karnację i szare, bardzo lekko skośne oczy. Miał na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, zielonkawą kurtkę w taki jakbym stylu moro. Czarne rurki całkiem fajnie prezentowały się w czarno-białymi trampkami.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał się chłopak pomagając mi wstac.
- Nie. Wybacz, ale nie patrzyłam, czy ktoś idzie. Wiesz może, którędy się idzie do sal lekcyjnych? – odpowiedziałam patrząc raz w tą, raz w drugą stronę.
- Nowa jesteś? – zapytał się szatyn.
- Niestety, tak. W ogóle to jestem pierwszy raz za granicą. Nie miałam możliwości – odpowiedziałam, coraz to zniżając głos. Wtem zorientowałam się, że nawet nie powiedziałam mu, jak ma na imię! – Zapomniałam się przedstawic! Magda Callietne – dodałam po chwili olśnienia.
- Wiliam Dunbar – odpowiedział chłopak. – Więc do sal idziesz holem głównym. Cały czas prosto. Jak masz jakieś zajęcia, np. w bloku A, Sali 20 to idziesz na samą górę do bloku A. – wytłumaczył mi Wiliam. Dobrze, że jestem słuchowcem inaczej bym tego w ogóle nie zapamiętała.
- Dzięki – odpowiedziałam i poszłam do pokoju, widząc że zbliża się zachód słońca. Ostatecznie wróciłam do pokoju po dwudziestej, ponieważ znowu się zgubiłam. Kiedy weszłam, zauważyłam, że nie ma Aelity. – Pewnie się kąpie – pomyślałam i wyciągnęłam z torby bagażowej swój notes. Właściwie to był pamiętnik. Usiadłam na łóżku, zapaliłam lampkę, która służyła mi zawsze do czytania w podróży i zaczęłam pisac:
„Myślałam, że będzie bardzo fatalnie w nowej szkole. Myliłam się! Poznałam przez przypadek Odd’a, a następnie Aelitę, moją współlokatorkę pokoju oraz Wiliama. Powiem Ci szczerze pamiętniku, że Wiliam mi się nawet podoba…”

Tymi słowami zakończyłam wpis w pamiętniku. Kiedy powoli zasypiałam, usłyszałam strzał z pistoletu. Przerażona wstałam i podejrzałam przez okno, co to było. Nagle poczułam, że ktoś stoi za mną i strzela do mnie. Zakręciło mi się w głowie. Poczułam, że się duszę. Kiedy zobaczyłam mroczki przed oczami, robiąc malutki ruch upadłam na ziemię. Straciłam przytomnośc…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak mówiłam dzisiaj pojawia się modernizacja pierwszego rozdziału. Następny postaram się na jutro =)
Miłej nocki! ;*
~Madzialena

Wybieramy bransoletkę!!!

Hej pyśki, z tej strony Vanessa :3 Ostatnio zabrałam się za robienie fandomowych bransoletek. Mam już wszystkie poza Kodem Lyoko. Niestety jest nas tak nieliczna grupka, że kolor bransoletki nie został nam przydzielony :( Dlatego zwracam się do was, z prośbą o wymyślenie nam jakiegoś koloru :) Mam nadzieję że wszystkim Lyokoners to się spodoba. Rozpowszechniajcie innym fanom Kod Lyoko, udostępniajcie jak możecie, bylebyśmy tylko ustalili kolor (decyduje większość głosów). Pierwsze dwadzieścia komentarzy się liczy. Wątpię czy aż tyle będzie, ale nadzieja jest piękna :P Ostateczna decyzja podpadnie mi i Madzi :) Macie czas do niedzieli bo w sobotę mnie nie ma xD
Trzymajcie się gorąco / Vanessa ♫
P.S. Takie tam na poprawę humoru ^^ (Nie moje, wygrzebane z internetów)
P.S.2.Słuchajcie, będziemy z Madzią teraz w postach dawały rozdziały, aby ustawić na zakładkach z opowiadaniami bezpośredni link, abyście mogli komentować pod każdym z nich. Dziękujemy Magda Lenie za pomoc w rozwiązaniu tego problemu!




wtorek, 4 listopada 2014

WAŻNA INFORMACJA W SPRAWIE OSTATNICH ZDARZEŃ!!!

Witajcie. Misiaki. Tu Madzia + Vanessa na skype :)
Słuchajcie, ta notka będzie dla nas baaaardzo ważna. Tak więc najpierw kilka słów ode mnie:
"Ostatnio zauważyłam, że u Lyoko Angel pojawiła się czarna lista. Zostało również przez Radę głosowania (jest wszystko w spisie o CL) utworzone głosowanie na najlepszego bloga miesiąca. Patrząc na komentarze prawie wszystkie anonimowe były na Avery i Karę, przez co zostały usunięte z konkursu. A nic takiego nie zrobiły!!! Sprawa już została wyjaśniona. Tak mi jest szkoda tych dziewczyn. Piszą bardzo fajne blogi, a teraz przez tą akcję chcą usunąc blogi! Masakra! Już zauważyłam, że kilka znanych blogerek zawiesiło blogi z powodu plagiatu! Nie rozumiem, dlaczego istnieje aż taka nienawiśc do innych. Pamiętam, jak było 4 miesiące temu. To były początki naszego bloga. W spisie u Lyoko Angel nie było żadnych Czarnych List, była ankieta na najlepszego bloggera miesiąca. Wszyscy bloggerzy genialnie prowadzili swoje blogi, nie było żadnych problemów, a teraz... W związku z takimi typu zdarzeniami apelujemy o NIEGŁOSOWANIE NA NAS W GŁOSOWANIU NA NAJLEPSZY BLOG O CL Z ANONIMA!!!!! No chyba, że jest ktoś na tyle złośliwy, że będzie w ten sposób na nas głosował (kto się złośliwym urodził, takim zostaje na zawsze). Czytałam, że za podszywanie się pod kogoś grozi nawet karą pozbawienia wolności. Jeśli dojdzie do nas informacja, że "my na siebie głosujemy" to od razu zgłaszamy sprawę do Rady Głosowania."
Teraz kilka słów od Vanessy:
"Chciałabym wspomnieć o czymś takim jak zasada "fair play" czyli "uczciwa gra". Jeżeli chcecie coś osiągnąć musicie sami do tego dążyć nie przez oszustwo, jak dodawanie sobie głosów czy eliminowanie konkurentów fałszywymi oskarżeniami. Nie wiem jak było w obu przypadkach o których wiem, czy oszustwo było ustawione przez blogera, czy konkurenta, ale proszę, pamiętajcie o tej zasadzie, zeby później nie było płaczu itp. Żeby coś osiągnąć trzeba poświęcic na to swój czas i włożyć w to jakiś wysiłek. Podam na moim i koleżanki przykładzie. Ja uczyłam się śpiewać i pomimo że mi kiedyś nie wychodziło, doświadczenie przydało się w późniejszym etapie nauki, dzięki czemu zajęłam pierwsze miejsce w szkolnym "Mam Talent". Wcześniej, w innej szkole, moja koleżanka chciała wygrać konkurs muzyczny i zaśpiewała z "playbacku". Została zdyskwalifikowana i nie mogła później brać udziału w tym konkursie. Do tej pory nie może, a wszyscy w szkole nazywają ją oszustką. Tak więc : MYŚLCIE CO ROBICIE, BO POTEM ZA TO SAMI ODPOWIADACIE. To tyle co chciałam powiedzieć. Mam nadzieję że to da wam trochę do myślenia.Uprzedzając możliwe przyszłe pytania typu - "A wy to takie święte i nigdy nie oszukiwałyście" - Nie oszukiwałyśmy i nie zamierzamy, wiedząc jakie mogą być tego konsekwencje. Bardziej zależy nam na własnej satysfakcji niż statystykach.
P.S. Ostatnio grzebałam w internecie i odnalazłam fan-arty z jakąś niebieskowłosą panną, która nie jest Vanessą. Informuję wszystkich że Vanessa w opowiadaniach powstała w mojej głowie bez interwencji kochanych internetów. Dlatego jeżeli zostanę oskarżona o tzw. "plagiat", nie przyznam się do winy, ponieważ Van to tylko i wyłącznie moja postać. Z wszelkie powtórzenia dot. jakiejkolwiek innej postaci na innym blogu przepraszam.
~Madzialena i  /Van ♫

Gimbaza wykańcza :/

Hej pysiaki <3 Z tej strony Vanessa i chcę wam wszem i wobec ogłosić że gimbaza daje naprawdę w kość i dlatego posty pojawiają się okazyjnie. Myślicie że umarłyśmy? Otóż nie! Żyjemy! Chociaż ta szkoła zabiera nam tyle energii i czasu, że czujemy się jakbyśmy nie żyły :( Kto jest w gimnazjum ten wie o co chodzi. Niedługo (BAAAAARDZO PRAWDOPODOBNE ŻE JUTRO) pojawi się nareszcie ASK TAG. Koniec tego krótkiego i nudnego posta ^^ Trzymajcie sie cieplutko bo chłody idą ;) / Vanessa ♫

sobota, 1 listopada 2014

4 grudnia - powrót z opowiadaniami u Madzi! =)

Hejka misiaki. Tu Madzia. Chciałam was poinformowac o kilku ważnych informacjach. Więc tak:
- naszego filmu dotyczącego pytań na asku narzazie nie będzie, ponieważ film, który nagrałyśmy niestety nie działa :c
- Jak w tytule posta widzicie, w grudniu rozdziały... powracają! Jak zauważyłam, to na blogu prawie nic szczególnego nie dzieje i może byc wrażenie, że blog umarł xD. Bardzo was za to przepraszam, ale szkoła daje w kośc. Masa zadań, dwa konkursy, dużo sprawdzianów i kartkówek... typowo w gimbazie (chyba się jeszcze nie przyzwyczaiłam xD). No nic, kiedyś się przyzwyczaje =). To by było na tyle w pościku. Trzymajcie się i do następnego wpisu ;***
~Madzialena