niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 3/Opowiadania Madzi

- Dowiedziałam się? Nie rozumiem, co masz na myśli – powiedziałam słysząc słowa różowowłosej.
- Eee… - zamilkła. – Lepiej chodźmy do pielęgniarki. Nie mam pojęcia, jak  Ci wyjmie ten nóż z ręki.
Właśnie teraz poczułam, jak mnie zabolała ręka. Poszłam z Aelitą trzy piętra niżej. Zapukałyśmy i drzwi otworzyła nam kobieta z blond włosami ściętymi „na pazia”, białym fartuchu, granatową spódnicę i fioletową bluzkę długim rękawie.
- Rety, kto ci wbił nóż w rękę?! – krzyknęła przerażona pielęgniarka widząc moją rękę.
Kurczę. Jak mam teraz jej odpowiedziec, żeby nie wkopac Odd’a? Szkoda by mi go było, jest całkiem fajny.
- Nie wiem. Nikogo nie widziałam. Było za ciemno – odpowiedziałam niepewnym głosem. Pielęgniarka spojrzała na mnie, jakby nie wierzyła mi w to, co mówię.
- Wchodźcie dziewczynki. Nie wiem, czy da się uratowac rękę – powiedziała i wpuściła nas do środka. Usiadłyśmy na krzesłach obok takie jakby miejsca zabiegowego. Kobieta włożyła białe rękawice i przyjrzała się lepiej ręce. Kiwając głową dała mi do zrozumienia, że jest kiepsko.
- Dobra. Jeśli nie lubisz widoku krwi, lepiej nie patrz – powiedziała, a ja odwróciłam głowę. Wtem poczułam, że wyciąga mi narzędzie. Chciałam z bólu zabrac rękę, jednak nie było za bardzo możliwe. Pielęgniarka jako tako zatamowała krwawienie. Dalej nie patrząc przeczuwałam, że czymś owija rękę. Po dziesięciu minutach delikatnie odwróciłam głowę i zobaczyłam gips.
- No i gotowe. Dobrze, że nóż nie przebił całkowicie ręki, wtedy to mogłabyś by ją nawet stracic. Uciekajcie do spania. – powiedziała na sam koniec pielęgniarka, a następnie wyszłam z Aelitą i poszłyśmy w kierunku naszego pokoju. Dlaczego on mi to zrobił? A mu zaufałam! Koszmar. Kiedy już byłyśmy w pokoju nieoczekiwanie zapytałam Aelity:
- Co miałaś na myśli z tym, że się dowiedziałam?
Dziewczynka nie odpowiedziała.
- Jeśli chcesz się dowiedziec, to jutro po lekcjach tam pójdziemy. Jednak musisz mi obiecac, że nikomu, ale dosłownie nikomu nie powiesz. – odpowiedziała Aelita.
- Nie martw się. Do osób gadatliwych nie należę – powiedziałam i po chwili zasnęłam.
            Obudził mnie wrzask z korytarza. Z wielką niechęcia wstałam, ubrałam się i zbudziłam różowowłosą, która jeszcze spała.
- Wiesz, że ja już nie śpię? – zapytała ze śmiechem Aelita.
- No dzięki – odpowiedziałam, także się śmiejąc. – Chodźmy na śniadanie, za dwadzieścia minut mamy lekcje.
- Spoko. – odpowiedziała dziewczynka i zeszłyśmy na dół. Kiedy przyszłyśmy było bardzo mało osób. Tylko przy pierwszym stole siedziała jakaś dziewczyna z dwoma chłopakami. Z wyglądu mogłam stwierdzic, że dziewczyna należy to tzw. strojniś. Miała różówą bluzkę na krótkim rękawie z odrobinę ciemniejszym nadrukiem w kształcie serca, bordowe spodnie i spódnicę tego samego koloru. Na czarnych, rozpuszczonych włosach widniała żółta opaska także z motywem serca. Dwóch chłopców siedziało naprzeciwko niej. Jeden miał czarno-siwe włosy, okulary i całą twarz w pryszczach. Nosił zielony sweter i szarawe spodnie typu ¾ oraz trampki tego samego koloru. Drugi z chłopaków miał rude włosy średniej długości, niebieską koszulkę na krótkim rękawie z białymi napisami, krótkie pomarańczowe spodenki i czarno-białe trampki. Cała trójka spojrzała na mnie i moją towarzyszkę zabójczym wzrokiem. Kiedy wzięłyśmy śniadanie i usiadłyśmy przy tym samym stole, to wcześniej, zapytałam:
- Dlaczego tamta trójka patrzyła na nas, jakbyśmy zabiły ich rodziców?
- Ta dziewczyna to Sissi. Córka dyrektora. Tak naprawdę ma na imię Elizabeth, jednak nie znosi swojego imienia i każe jej tak do niej mówic. Herb to ten w okularach, a ten drugi – Nicolas. Praktycznie Sissi tylko z nimi spędza czas, bo nikt poza nimi się nią aż tak nie interesuje. – odpowiedziała Aelita w miarę cichym głosem. Wtem podeszła do nas właśnie Sissi z Herbem i Nicolasem. Dziewczyna zmierzyła Aelitę zabójczym wzrokiem, po czym zaczęła mówic:
- Ładnie to tak kogoś obgadywac, jeśli ktoś także to słyszy?! Posłuchaj mnie, różowa panno Einstein. Nie próbuj mnie więcej obrażac i gadac bzdur! Mało z Jeremy’m, Yumi i Odd’em narobiliście mi obciachu?! Przez was nawet mój Urliś nie chce się do mnie odzywac!
W końcu nie wytrzymałam i trzasnęłam lewą ręką w stół.
- Chwila, chwila! – mówiąc wstałam i podeszłam do Sissi. – Co w ten sposób reprezentujesz? Tak masz pretensje, że wszyscy tobie dokuczają, a jaka jesteś?!. To, że coś nie jest po twojej myśli, to nie jest jeszcze powód, żeby od razu na kogoś naskakiwac! – krzyknęłam, aż echo rozniosło się po całej stołówce.
- Jeszcze masz czelnośc mnie tak obrażac?! Należę do elity tej szkoły, więc lepiej ze mną nie zadzieraj! – warknęła Sissi, myśląc, że mnie zatka. No cóż, pomyliła się.
- Skoro jesteś „elitą” jak to stwierdziłaś – powiedziałam ze szczególnym naciskiem na słowo „elitą” -  to dlaczego tylko te dwie osoby – tu wskazałam na Nickolasa i Herba – tylko z tobą wytrzymują?!
Sissi aż wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia, przez co w ogóle już się nie odezwała, ponieważ kłótnię przerwał dzwonek. Zanim dziewczyna wyszła mówiąc groźnym tonem, powiedziała:
- Jak tylko się dowiem, jak masz na imię i Cię kiedykolwiek spotkam, gorzko tego pożałujesz! – po tych słowach wyszła ze skrzyżowanymi rękami. Kiedy wszyscy wyszli, Aelita podeszła do mnie i powiedziała:
- No no. Gratuluję. Jesteś pierwszą osobą, która przeciwstawiła się Sissi. Dobra, ja lecę na lekcje. Trafisz do sali?
- Raczej trafię. Teraz mam… fizykę! Tak – fizykę. – odpowiedziałam i pośpiesznym tempem wyszłam ze stołówki. Pożegnałam się z Aelitą i poszłam w kierunku sal. Po mniej więcej pięciu minutach doszłam do sali.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale się zgubiłam – powiedziałam.
- Nie szkodzi. Usiądź tam, obok Wiliama – odpowiedziała nauczycielka. Kiedy wypatrzyłam mojego kolegi od razu poszłam do ławki i wyciągnęłam książki.
- Hejka. – szepnął mi do ucha Wiliam.
- No siema – odpowiedziałam. – Nie wiedziałam, że będziemy razem w klasie – dodałam po chwili.
- A ja owszem – odpowiedział szatyn i uśmiechnął się.
- Naprawdę? – spytałam zdziwiona.
- No tego już ci niestety nie powiem – odpowiedział z uśmiechem, a ja tylko przewróciłam oczami.
            Następne lekcje mijały bardzo szybko. No… poza lekcją chemii, za którą już od pierwszej klasy gimnazjum nie lubiłam. Kiedy skończyły się lekcje, zaczęłam szukac Aelity. Nie musiałam jednak, ponieważ dziewczyna była już w pokoju.  
- To jak, dalej masz ochotę pójść tam, gdzie ci wczoraj mówiłam? – zapytała Aelita.
- Pewnie! – odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
- Chodźmy – dodała różowowłosa i wyszłyśmy ze szkoły. Idąc to tajemniczego miejsca chciałam pogadac z Aelitą o tym, co się stało z Odd’em. Jednak idąc, zauważyłam chłopca przy drzewie słuchającego muzyki. Nerwy mi puściły i podeszłam do niego. On natomiast ściągnął słuchawki i zapytał się:
- Hejka Madziu. Coś się stało?
Dałam mu swoją prawą rękę przed nos i powiedziałam:
- To się stało. A wiesz, przez kogo?
- Eee… nie? – odpowiedział zdziwiony pytaniem Odd.
- Nie udawaj niewiniątka! Najpierw kogoś atakujesz, a następnie nie wiesz, co zrobiłeś? – wrzasnęłam na niego.
- Kiedy ja na serio nie mam pojęcia o czym ty mówisz. – po tych słowach od blondyna nie wytrzymałam i lewą ręką, chociaż niefortunnie spoliczkowałam go.
- Jak będziesz miał dziewczynę, to ją ostrzegę, żeby uważała na takiego psychopatę.
- Magda! To na serio nie był Odd! To był Xana! – krzyknęła Aelita. Odwróciłam się i powiedziałam.

- Xana. Spotkanie po latach…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale pratycznie nie było mnie w domu cały dzień :/ Później dorzucę jeszcze jeden, bo nie mam nic szczególnego do roboty =)
~Madzialena

1 komentarz:

  1. Uuuuu... Madziu, lecisz na żywioł xD Tak btw. to jeżeli już musisz to U L R I Ś, a nie Urliś :P Pzdr / Vanessa ♫

    OdpowiedzUsuń