czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 1/Opowiadania Madzi.

Pierwszy dzień w liceum Kadic. Masakra. Zupełnie nie mam pojęcia, jak ja sobie poradzę w nowej szkole. Za bardzo przywiązałam się do mojego kochanego kraju – Polski. Zbyt dużo tam miałam przyjaciół. Nawet będę miała trudniejsze kontakty z Melanie, moją sister forever. Mieszka w Australii i jest do niej odrobinę daleko. Zaraz, nie przedstawiłam się? Kurczę, no to nadrabiamy!
            Nazywam się Magdalena Callietne. Mam 16 lat. Z twarzy bardziej przypominam gimnazjalistkę, jak licealistkę. Mam długie, karmelowo-czerwone włosy zwykle rozpuszczone. Czasem są upięte nie tylko podczas w-fu, zależy to po prostu od mojego nastroju. Duże, błękitne okrągłe oczy całkiem dobrze pasują do mojej jasnej karnacji, jak to twierdzili moi koledzy ze szkoły podstawowej w Warszawie. Tam poznałam Melanie. Moją pasją jest śpiewanie i czytanie najprzeróżniejszych książek  fantastyczno-przygodowych. Ogólnie jestem miłośniczką książek.
            Dzisiejszy dzień zaczął się od bardzo dziwnego incydentu. Na początku szłam z walizką, czytając „Księżyc w nowiu” Stephenie Meyer i przed przypadek wpadłam na biegnącego chłopca. Był bardzo niski i chudy. Był cały ubrany na fioletowo. Na blond włosach, ułożonych w taki jakby stożek widniało pasemko – oczywiście fioletowe.
- A on to nie z gimnazjum? – pomyślałam, patrząc na chłopca.
- Wszystko w porządku? Nic Ci się nie stało? – zapytał się mnie chłopiec.
- Nie, a co? – odpowiedziałam, szukając strony, na której zakończyłam czytanie. – A jak masz na imię? Nówka, jak coś – zapytałam po znalezieniu storny.
- Odd. – odpowiedział blondyn i wystawił do mnie rękę na znak przywitania. – A ty?
- Magda. – odpowiedziałam, także wystawiając rękę. – Wiesz może, którędy do pokoi dziewczyn? – zapytałam po chwili.
- Pierwsze piętro. Idziesz drogą, którą się idzie do stołówki. Obok wejścia znajdują się schody. Tymi schodami bez problemu trafisz na pierwsze piętro. – odpowiedział Odd, od razu poprzedzając. – A tak przy okazji: następnym razem jak idziesz, to nie czytaj – dodał, a następnie puścił do mnie oko i ruszył przed siebie. Ja tylko przewróciłam oczami i poszłam w kierunku pokoi. Po kilku minutach w końcu zorientowałam się, gdzie jestem. Sprawdziłam na kluczyku, w którym pokoju mam się zakwaterowac.
- Numer 22… to chyba gdzieś na końcu – pomyślałam i poszłam na koniec korytarza. Moja intuicja się nie myliła! Zapukałam trzy razy, myśląc, że ktoś tam jest (miałam mieszkac z lokatorką). Nikt się nie odezwał. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam pokój. Po kilku sekundowym rozejrzeniu stwierdziłam, że nie będzie tu nawet źle. Położyłam walizkę na lewe łóżko od mojej strony i zaczęłam rozpakowywac najważniejsze, wiecie: książki do szkoły, ubrania, jakąś drobną biżuterię i inne tego typu rzeczy… Po rozpakowaniu wróciłam do czytania „Księżyca w nowiu”. Po godzinie ktoś wszedł do pokoju. Nic nie słyszałam, ponieważ bardzo mnie wciągnęła akcja. Wtem jakaś dziewczynka podeszła do mnie i powiedziała:
- Witaj! Mieszkasz tutaj?
Zerwałam się nagle z czytania. Kiedy „ochłonęłam” odłożyłam książkę i spojrzałam na dziewczynkę, która mnie przywitała. Miała bardzo jasną karnację i była calutko ubrana na różowo. Włosy, tak zwane „na pazia” także miała różowe. Wracając do ubioru: miała ubraną bordową tunikę, różowe legginsy i bordowo-biało-różowe mini kozaki.
- Tak. Mówiono mi, że będę mieszkała z lokatorką. To ty? – odpowiedziałam tak miło, jak tylko potrafiłam. Różowowłosa natomiast wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała:
- Jestem Aelita. Aelita Stones – powiedziała mega sweetaśnym głosem.
- Magdalena Callietne. Miło mi – odpowiedziałam, także wyciągając rękę. Wtem bardziej przyjrzałam się Aelicie. – To dziwne – pomyślałam. – Czy ja ją kiedyś widziałam?. Kiedy usłyszałam czyjś dzwonek telefonu, od razu wyrwałam się z marzeń. Chcąc nie słuchac rozmowy (wg mnie to nie jest kulturalne) zagłębiłam się ponownie w książkę. Po dziesięciu minutach zorientowałam się, że nikogo nie ma w pokoju poza mną.
- Chyba zwiedzę sobie szkołę. Muszę odrobinę ogarnąc, w końcu jutro normalnie zaczynają się lekcje.-pomyślałam, zamykając książkę. Odłożyłam ją, wzięłam małą torbę i spakowałam do niej telefon, klucz do pokoju, słuchawki i poszłam na zwiedzanie.
            Ale Kadic jest ogromny! Gimnazjum, do którego chodziłam było ze dwa razy mniejsze od tego! Uczniów – bardzo dużo, czemu się nie dziwię, skoro to jest także internat. Kiedy poszłam w kierunku boisk szkolnych poczułam, że ktoś na mnie wpadł. Po zderzeniu zdjęłam słuchawki i zauważyłam chłopaka chyba starszego ode mnie. Miał czarne, niepoukładane włosy, jasną karnację i szare, bardzo lekko skośne oczy. Miał na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, zielonkawą kurtkę w taki jakbym stylu moro. Czarne rurki całkiem fajnie prezentowały się w czarno-białymi trampkami.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał się chłopak pomagając mi wstac.
- Nie. Wybacz, ale nie patrzyłam, czy ktoś idzie. Wiesz może, którędy się idzie do sal lekcyjnych? – odpowiedziałam patrząc raz w tą, raz w drugą stronę.
- Nowa jesteś? – zapytał się szatyn.
- Niestety, tak. W ogóle to jestem pierwszy raz za granicą. Nie miałam możliwości – odpowiedziałam, coraz to zniżając głos. Wtem zorientowałam się, że nawet nie powiedziałam mu, jak ma na imię! – Zapomniałam się przedstawic! Magda Callietne – dodałam po chwili olśnienia.
- Wiliam Dunbar – odpowiedział chłopak. – Więc do sal idziesz holem głównym. Cały czas prosto. Jak masz jakieś zajęcia, np. w bloku A, Sali 20 to idziesz na samą górę do bloku A. – wytłumaczył mi Wiliam. Dobrze, że jestem słuchowcem inaczej bym tego w ogóle nie zapamiętała.
- Dzięki – odpowiedziałam i poszłam do pokoju, widząc że zbliża się zachód słońca. Ostatecznie wróciłam do pokoju po dwudziestej, ponieważ znowu się zgubiłam. Kiedy weszłam, zauważyłam, że nie ma Aelity. – Pewnie się kąpie – pomyślałam i wyciągnęłam z torby bagażowej swój notes. Właściwie to był pamiętnik. Usiadłam na łóżku, zapaliłam lampkę, która służyła mi zawsze do czytania w podróży i zaczęłam pisac:
„Myślałam, że będzie bardzo fatalnie w nowej szkole. Myliłam się! Poznałam przez przypadek Odd’a, a następnie Aelitę, moją współlokatorkę pokoju oraz Wiliama. Powiem Ci szczerze pamiętniku, że Wiliam mi się nawet podoba…”

Tymi słowami zakończyłam wpis w pamiętniku. Kiedy powoli zasypiałam, usłyszałam strzał z pistoletu. Przerażona wstałam i podejrzałam przez okno, co to było. Nagle poczułam, że ktoś stoi za mną i strzela do mnie. Zakręciło mi się w głowie. Poczułam, że się duszę. Kiedy zobaczyłam mroczki przed oczami, robiąc malutki ruch upadłam na ziemię. Straciłam przytomnośc…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak mówiłam dzisiaj pojawia się modernizacja pierwszego rozdziału. Następny postaram się na jutro =)
Miłej nocki! ;*
~Madzialena

1 komentarz:

  1. Świetna notka! Jesteś wspaniała, bardzo ciekawie piszesz ;) Czekam na dalsze opowiadanie. Kara
    Ps. Sorki, że z anonima, ale jestem u koleżanki :)

    OdpowiedzUsuń