niedziela, 28 grudnia 2014

Taki tam krótki post Van

Hejka, post nie bedzie długi, ponieważ nie wiem jak mój tymczasowy internet zniesie dodanie notki. Jak już Magda wspomniała, wyprowadziłam się. Do miejscowości z której na Wrocław patrzę z góry. Ale zasięg jest tragiczny. Jeżeli chodzi o telefon - dwie kreski w porywach. Internet - całkowity brak. Aktualnie działam na modemie z Playa. Net z takiego modemu jest świetny, chyba ze mieszkasz w takim zadupiu miejscu jak ja. Niestety :/ Dobrego neta będę miała po nowym roku (gdzieś tak 2 - 3 stycznia). To w zasadzie tylko taka notka informacyjna. Aha, i oficjalnie ogłaszam ze wena powróciła i zabieram się za kolejne rozdziały :) Buziaczki, trzymajcie się ciepło w te mroźne dni ;)
/Vanessa ♫

czwartek, 25 grudnia 2014

Wesołych Świąt ^^ + informacje

Hej misie. Z tej strony Madzia. Z racji tego, że są święta składamy z Vanessą życzonka. Więc tak:
- dużo zdrowia,
- szczęścia,
- pomyślności,
- spełnienia marzeń,
- fajnych prezentów (które już były XD)
- przyjaźni na całe życie,
- śniegu (u nas nie ma :/)
- weny dla blogerów i pisarzy
- wszystkiego, czego sobie zamarzycie,
- oraz znalezienia przejścia prowadzącego do fabryki =D
Wesołych Świąt! ^^ życzą ~Madzialena i /Vanessa

A teraz trochę informacji: bardzo was przepraszam, ale do końca roku rozdziały u mnie prawdopodobnie się nie pojawią :( Od przyszłego roku obiecuję poprawę i rozdziały będą w piątki, tak jak zawsze =) Vanessy przez jakiś czas nie będzie na blogu, ponieważ kilka dni temu się przeprowadziła i nie ma u niej internetu :( Rozmawiamy jedynie przez telefon. Eh... i co by jeszcze napisać. NIE OBIECUJĘ, ale postaram się do sylwestra dodać rozdział, ale nie wiem, czy się uda. Jeszcze raz życzę wam Wesołych Świąt! ^^
~Madzialena

sobota, 13 grudnia 2014

Bransoletka

Hej, na wstępie mówię że post będzie naprawdę krótki bo chodzi o jedną drobną rzecz. A mianowicie - kolor bransoletki lyoko. Co wolicie:


1.Zielono-żółto-fioletowo-niebiesko-biała bransoletka
Czy
2.Niebiesko-biało-czerwona bransoletka


Tu chodzi o nasz fandom xD Lyokoners też powinni mieć przydzieloną bransoletkę, a nie mają :( Jest nas za mało :( Ale to się zmieni jeżeli dokonacie wyboru ^^ Dostałam tylko te dwie propozycje. Dziękuję Natce Nataly i Martynice Grygierek <3 Czekam do sześciu komentarzy (pięć sektorów + Kora xD ).
Pozdrówka / Vanessa ♫

czwartek, 11 grudnia 2014

Akuku ^^

Hej, tu Van ^^ Jak zapewne zauważyliście, blog przeszedł maleńką, prawie niezauważalną zmianę xD Madzialena się co prawda na to nie zgodziła, ba, ona nawet o tym nie wie, ale... Mam nadzieję że się jej spodoba. Zapytacie zapewne, dlaczego po bokach bloga są Ulrich i Yumi, a nie Van i Madzia. Od razu powiem że nie wiem. Za to zauważyłam że jest naprawdę dużo postaci anime z niebieskimi włosami xD Ale żadna nie była odpowiednia jako Van :( A skoro nie ma Van to i Madzi nie będzie :) Także, jako jedyny paring z Lyoko (już zobrazowany), Ulumi ma zaszczyt wystąpić na stronie głównej bloga :P Zapewne Magda wprowadzi jakieś swoje poprawki. Chociaż tym razem jej chyba na to nie pozwole. Ostatnio zaczęły mnie denerwować te odwyrębnione -ż, -ć, -ę itp. itd. Musiałam to zmienić. A jak zmienić czcionki, to i zmienić całkowicie wygląd blogaska ^^ Jeszcze parę szczegółów i blog będzie całkowicie gotowy. Ale to już jutro :) Piszcie w komentarzach jak podoba się nowy blog :*
Buziaki ♥ ♥ ♥
/Van ♫

środa, 10 grudnia 2014

Gupi telefon :(

hey, z tej strony Vanessa i chcę was przeprosić, bo niestety recenzji "Kosogłosa" nie będzie. Pliki nie chca mi się przekonwertować (z MP4 na AVI) przez co WMM (Windows Movie Maker) nie chce go odczytać. Argh... Jestem mega wkurzona bo wszystko trzeba będzie nagrywać od nowa, a ja (jak to moja mama się ładnie wyraziła) skrzypię jak drzwi od stodoły -,- Ale faktycznie tak jest. Jeżeli szepczę to jest OK, ale jak tylko usiłuję coś mówić to mam wrażenie jakby ktoś stał obok mnie i styropianem zgrzytał. Masakra... Na pocieszenie (albo i nie) wrzucam cztery rozdziały z mojej nowej części bo już się ktoś pytał o kolejny rozdziałek xD Oto one:

Rozdział pierwszy
Błąkając się w śnieżycy, czułam że coś we mnie umarło. Coś co kiedyś miło mnie rozgrzewało od środka. Niestety teraz pozostała tego znikoma ilość wystarczająca bym nie zamarzła na kość. A raczej… Moje serce. Czarne włosy, mimo że upięte jak zwykle w warkocz, co chwila rozwiewały się we wszystkie strony pozostawiając jedynie cieniutki sznureczek nawet nie przypominający fryzury jaką nosiłam. Nie miałam siły jej nawet poprawić, gdyż moje palce zostały prawie całkowicie zmrożone przez chłód sięgający nawet pięćdziesięciu stopni na minusie. Nagle zaczęłam bać się całego świata. Zrozumiałam że nawet ktoś tak wyjątkowy jak ja (nie ukrywajmy że całkiem dziwaczny ze mnie przypadek ), nie da sobie rady w tak niesprawiedliwym świecie. Ale faktycznie, mogłam nie mówić każdemu kto się nawinie o Lyoko. Ale to mój dom, i to ja powinnam zadecydować kto ma o tym wiedzieć. Byłam przywiązana do niego tak bardzo… Pomimo że znałam to miejsce bardzo krótko. To było nie fair że musiałam cierpieć za to, że ktoś mi usiłował dyktować co mam zrobić z moją własnością. Nie… Tak nie może być. Tylko co mam zrobić? Agresja nie wchodzi w grę. Sprawy nie mogłam załatwić również jak cywilizowany człowiek bo to i tak by nic nie dało. Już za późno. Paparazzi, jak zwykle dociekliwi, odkryli wejście do wirtualnego świata i nie dają mu spokoju. Już nawet X.A.N.A zauważył że dzieje się coś co może mu zagrozić i siedzi skulony w jednej z wież jak tchórz, do którego nigdy nie wydawał się podobny. Rozmyślenia przerwał mi kryształek lodu, który jak w bajce, zmienił moje postrzeganie świata. Ludzie są samolubni i źli – pomyślałam.
-Zrobiłaś i dobrze i źle, moje dziecko – odezwał się głos za mną. Nie byłam w stanie się odwrócić ,więc tylko nasłuchiwałam dalej – Jednak kto z nas nie popełnia błędów? Ufa temu komu nie powinien? Tak to już jest w tym perfidnym świecie…
-Ale co ja mam dalej robić? – zapytałam głosem, ale nie moim – pewnym i mocnym, ale głosem małej niewinnej dziewczynki, która nie ma żadnego pożytku z życia.
-Zabaw się czasem by to wszystko naprawić… Choć to bardzo zła metoda, jest najskuteczniejsza i uda się na dziewięćdziesiąt dziewięć procent… - przemogłam się i spojrzałam za siebie. Moim oczom ukazał się lekko posiwiały mężczyzna z nosem i ustami bardzo podobnymi do nosa i ust Aelity. Kojarząc fakty, przede mną nie stał już byle jaki facet, ale sam Franz Hopper. W pewnym sensie przyjaciel, w pewnym wróg…
-Co pan ma na myśli mówiąc o zabawie czasem? Nie do końca rozumiem… - spytałam upychając czarne kosmyki pod czapkę.
-Dowiesz się, obiecuję. Ale to dopiero z czasem – uśmiechnął się lekko, stosując pewną grę słów po czym zniknął w świetle latarni. Po dosłownie kilku sekundach zza drzewa wyłoniła się sylwetka chłopaka w moim wieku. Dobrze znałam ten sposób poruszania się.
-Odd – ucieszyłam się na jego widok i od razu podeszłam go przytulić pomimo bólu spowodowanego odmrożeniem chyba wszystkich palców u stóp i rąk. Spojrzałam w jego oczy ,które ledwo było w ciemności widać. Pocałowałam go lekko w usta. Zdziwił się nieco, ale nie przeczył – Dziękuję, ze jesteś przy mnie mimo… Mimo tego wszystkiego. Kocham cię.
-Ja ciebie też, gwiazdko - Przytulił mnie jeszcze mocniej. Złapał mnie za rękę i poszliśmy razem do jakiejś kawiarni. Gdy tylko weszliśmy pomógł mi zdjąć kurtkę i podeszliśmy do najbliższego stolika dla dwóch osób. Ja zamówiłam Cafe Latte, a Odd Podwójne Capuccino. W oczekiwaniu na napoje zaczęliśmy rozmawiać o ostatnich wydarzeniach.
-To jak? Podjęliście decyzję co zrobić z superkomputerem? – spytałam zaciekawiona.
-Na razie go wyłączyliśmy. Ale media ciągle węszą. X.A.N.A nie sprzeciwiał się bo wiedział że coś mu może grozić. Siedzi z podkulonym ogonem w cyfrowym morzu. Nie chce się ujawniać bo wie że to niebezpieczne. Jesteś teraz na granicy wytrzymałości, on to widzi i nie chce ci się narażać. Wie że jesteś od niego potężniejsza i możesz go pokonać. Niedługo możesz wręcz wybuchnąć. Oczywiście nie dosłownie – Odd załapał mnie za rękę – Boję się co się może niedługo stać. Głównie z powodu mediów. Boję się o ciebie. Co jeżeli ktoś się wygada że jesteś nie z tego świata i no nie wiem… Zabiorą cię na jakieś badania? Zamkną cię w klatce czy coś. Nawet nie chcę o tym myśleć…
-Nikt o niczym się nie dowie. Nie zabiorą mnie, nie dam się tak łatwo – odpowiedziałam gładząc chłopaka po policzku. Starałam się uśmiechnąć tak żeby nie było widać że uśmiech jest sztuczny. Po chwili milczenia, kelnerka przyniosła nasze zamówienie.
-Mała wielka gwiazda z Paryża? – zaczepiła mnie – Szef się pyta czy może miałabyś ochotę zaśpiewać jakiś kawałek. Chociaż wątpię, sądząc po minie – uśmiechnęła się.
-Nie, nie, bardzo chętnie. Śpiewanie poprawia mi humor – odpowiedziałam wstając z miejsca. Dziewczyna wskazała mi pustą scenę z mikrofonem na środku. Wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać raczej starą piosenkę, ale bardzo odpowiadającą klimatowi „Let it Snow”. Wszyscy po skończonym występie bili mi brawo, a ja czułam się jak kiedyś. Szczęśliwa i… wolna. Zeszłam ze sceny i usiadłam naprzeciwko Odda, który poprawił mi golf.
-Ślicznie zaśpiewałaś, jak zawsze zresztą – skomplementował mnie. Odpłaciłam się mu buziakiem w policzek. Wypiliśmy kawę i gdy mieliśmy zapłacić, mężczyzna z zaplecza zawołał:
-Nie trzeba, zasłużyliście sobie. Lećcie do domu dzieciaki, nie bądźcie zbyt długo na dworze!
-Dobrze proszę pana, dziękujemy – zawołaliśmy chórem. Wychodząc zaczęliśmy się śmiać.

Rozdział drugi
-Tak w ogóle to zapomniałem się spytać o jedna dosyć ważną rzecz – spojrzałam na mojego chłopaka pytająco – Widziałem że z kimś rozmawiałaś. Mógłbym wiedzieć kto to był i co chciał? – opowiedziałam mu o zabawie czasem według Franza Hoppera i ogólnie o całej rozmowie – Może chodźmy do fabryki to sprawdzić? Dzięki twojej zimie stulecia szkoły pozamykane, wiesz o tym. Zresztą jest spory kawał po północy, wszyscy pewnie już śpią. Nikt nie powinien nic podejrzewać.
-Poroniony pomysł, ale idę na to. Chodźmy do domu po sprzęt – odpowiedziałam nie zwracając uwagi na obolałe od mrozu ręce. Po kilku minutach byliśmy już przy drzwiach. Ponieważ Odd spał w czasie przedłużonych ferii u mnie, rodziców nie zdziwił widok nas dwojga razem.
-Hej gołąbki – przywitała nas mama – coś potrzebujecie? – usłyszałam głos moich nie biologicznych rodziców, dobiegający z salonu – właściwie to tak, ale drudzy rodzice nie lubią jak się pałętam po nocy, wiec lepiej żeby to zostało tajemnicą. Koniecznie potrzebujemy latarkę, baterie, akumulator, zasilacz do superkomputera i kartę dostępu do fabryki – Mama podała mi torbę z wieszaka.
-Tu wszystko jest. Wiedziałam że po to przyjdziecie. W środku są także kanapki i kakao w termosach. I gruby koc. Niestety znalazłam tylko jeden. A po tej aferze boję się używać mocy. Możemy być na podsłuchu czy coś – powiedziała, a ja spojrzałam na nią lekko poirytowana.
-A jak myślisz, po co przyszłam do domu? Przecież mogłam sama to sobie zrobić… Chyba… W każdym razie my już lecimy. Jakby kto pytał to śpimy. Pa! – Mama zamknęła drzwi, a ja i Odd pobiegliśmy w stronę fabryki. O dziwo pałętała się tam jedna zakapturzona postać. Zaczaiłam się i skoczyłam na tajemniczego osobnika z tych kilku metrów.
-Ała! – krzyknął znajomym głosem. Nawet bardzo znajomym. Zdjęłam kaptur z głowy człowieka.
-No proszę, proszę, kogo my tu mamy – powiedziałam złośliwie – Odd, kojarzysz tego człowieka? – pokręcił przecząco głową - Przecież to Simon, ten z wymiany… Ten co mnie podrywał.
-Aha, ten – odparł z niechęcią – co tu robisz gniocie? – zapytał ze złością. Spojrzał w zielone oczy chłopaka domagając się prawdy.
-Dowiedziałem się o tym Lyoko i przyszedłem się rozejrzeć. Ta śnieżyca dała mi świetną okazję, rodzice są wciąż w Szkocji i myślą że jestem w Kadic – odpowiedział szybko. Wymieniliśmy się spojrzeniami z Oddem.
-Gdzie nocujesz? – spytałam podejrzliwie.
-Niedaleko jest opuszczony dom. Bodajże nazywa się Pustelnia. A teraz mogłabyś łaskawie zdjąć kolano z moich żeber? Dusisz mnie – Po krótkim zastanowieniu zeszłam z niego i pomogłam mu wstać – Dzięki – otrzepał się z kurzu i śniegu – A wy co tu robicie jeżeli mógłbym wiedzieć?
-Można mu zaufać? – Odd spojrzał na mnie. Kiwnęłam lekko głową – Też jesteśmy tu przez Lyoko. Ale my, wiemy o wiele, wiele więcej. Wiemy o Lyoko od kilku lat, znamy jego działanie i tajemnice. Jednak teraz przeszukujemy fabrykę w celu odnalezienia pewnego tajemniczego urządzenia. Coś czego nie odkryliśmy do tej pory.
-Czyli mam rozumieć że utrzymywaliście to wszystko w tajemnicy? Że teraz jest zagrożona przez jakiegoś dupka który to wypaplał? – oboje potwierdziliśmy – Kto w ogóle jest w to zamieszany?
-Ja, Odd, Jeremy, Aelita, Ulrich i Yumi. Jeszcze można doliczyć Nataly, Elizabeth i Williama – Simon wybałuszył oczy. Po mojej odpowiedzi nie odzywaliśmy się do siebie przez chwilę, Odd tylko trzymał mnie dyskretnie za rękę.
-Aż… Aż tyle osób? Niesamowite… A i jeszcze jedno… Elizabeth w sensie że twoja siostra – wskazał na mnie - czy w sensie że Sissi? – zaśmiałam się przez chwilę – No co? Normalne pytanie.
-Nie z tego się śmieję. Po prostu nie wiedziałam ze Sissi ma na imię Elizabeth. Chyba nie lubi swojego imienia, skoro każe do siebie mówić Sissi… - jeszcze przez chwilę się do siebie uśmiechałam, po czym zrobiłam poważną minę – Wchodzisz w to wszystko? Nie mamy już nic do stracenia, możemy tylko zyskać.
-Czy wchodzę? Pewnie – Odd nie był z tego zbytnio zadowolony, ale spojrzałam na niego moimi „słodkimi oczkami”. W rezultacie odetchnął tylko, ze zrezygnowaniem. Po jeszcze krótkim wyjaśnieniu co i jak mamy zrobić, rozdzieliliśmy się. Ja poszłam z Oddem, a Simon sam. Miał sprawdzić wszystkie pomieszczenia na parterze, a ja i mój chłopak wszystko co jest pod ziemią.  Wchodząc do Sali w której stał super komputer, szukałam wszystkiego co nie pasowało do otoczenia. Jednak wszystko było idealnie dopasowane.
-Oj Hopper… Co żeś wymyślił? – mruknęłam ni to ze złością z to ze smutkiem. Obstukałam każdy milimetr podłogi. Powoli zbliżał się świt.
-Van, Odd! – usłyszeliśmy krzyk z góry.
-Znalazłeś coś? – odkrzyknął mu Odd. Nie usłyszeliśmy odpowiedzi, dlatego szybko poszliśmy na górę sprawdzić co się stało – Simon! Gdzie jesteś?
-Tutaj – zobaczyliśmy go przy windzie – musicie to zobaczyć – Zaprowadził nas do maszynowni, która nie była raczej niczym niezwykłym. Kilka gigantycznych pieców, mnóstwo liczników i rury ciągnące się po całym suficie.
-No dobra i co mieliśmy tu zobaczyć? – zapytałam zdenerwowana że chłopak przerwał mi w poszukiwaniach, szczególnie że nie znalazł nic nadzwyczajnego. Jakże się myliłam…
-Nie, nie. Popatrzcie – zastukał w jedną ścianę. Wydobyło się z niej tylko głuche dudnienie. Puknął palcem w drugą, ale nie wydała takiego samego odgłosu jak poprzednia. Za nią było pusto…
- Odd, zamkniesz drzwi i zgasisz światło? – wykonał moje polecenia. Trafiłam kulą energii w kruchą ścianę…

Rozdział trzeci
Ściana rozwaliła się na niewielkie kawałeczki. Ja upewniwszy się że nigdzie nie ma kamer, rozpaliłam płomyk na mojej dłoni by oświetlić drogę. Simon spojrzał najpierw na mnie, później na Odda, który stał jakby nic dziwnego się właśnie nie stało. Miał już uciekać, jednak złapałam go za kaptur i silnym pociągnięciem powaliłam na ziemię.
-Jeśli wygadasz, spotka cię to samo co tą ścianę. Jeżeli zapytasz, zapomnisz o wszystkim co żeś widział. Jeśli będziesz się zachowywał normalnie, jakby w ogóle cię to nie obchodziło, nadal będziesz w drużynie. To jak?
-A możesz jeszcze raz pokazać tego płomyczka? – jego strach w głosie mnie rozbawił. Nigdy nie chciałabym go ani zabić, ani sprawić żeby stracił pamięć. Ale jak widać zadziałało. Pomogłam mu wstać i rzuciłam kulą światła w dziurę. Był to zwyczajny korytarz, bez lamp, instalacji i innych urządzonek.
-Vanile, wiesz że twoja mama spakowała nam latarkę? – prawdę mówiąc to o tym zapomniałam. Zanim jednak odpowiedziałam, rzucił mi ją. Włączyłam ją i poszłam jako pierwsza w korytarz.
-Hopper nie był głupi. Musiał zastawić tu jakieś pułapki. Podejdźcie do mnie. Pole siłowe powinno załatwić sprawę.
-Pole siłowe? – zapytał Simon. Już nieco mnie żenował tymi swoimi pytaniami.
-Tak na miłość boską, pole siłowe! – wydarłam się na niego i otoczyłam nas barierą ochronną. Miała błękitną poświatę, więc była zauważalna. Wędrowaliśmy chyba około godziny, idąc cały czas prosto.
-Może zrobimy postój Van? – zapytał Odd. Kiwnęłam głową. Usiedliśmy na ziemi, wyjęliśmy prowiant, koce i wszystko co mieliśmy ze sobą.
-Cholera, tylko jeden koc… A ja nie mam nic niepotrzebnego co mogłabym zamienić – myślałam przez chwilę i spojrzałam na moją bransoletkę – nie ta struktura molekularna, nie będzie się dało…
-Mi nie jest potrzebny koc – odezwał się Simon. Rozpiął kurtkę i wyjął z wewnętrznych kieszeni dwa spore kawałki folii termoizolacyjnej, po czym złączył je w śpiwór.
-No dobra – odpowiedział mój chłopak – Kakao? – spytał podając Simonowi termos z ciepłym napojem. On wziął go bez słowa. Ja jakoś nie miałam ochoty na kakao, więc zamieniłam mój napój na cappuccino.
-Policzmy… Mamy po dwa termosy z kakao, sześć kanapek i trzy batony na głowę. Starczy nam to do jutra jeżeli będziemy oszczędni – wyliczyłam – Chociaż… Nie no, najwyżej dorobię – uśmiechnęłam się do Odda i zaczęłam się bawić najróżniejszymi sprężynami, śrubami i nakrętkami, które zawsze nosiłam w kieszeni, w razie, jakbym musiała mieć na szybko jakieś narzędzie (ostatnio moce mi ześwirowały i mogę odtworzyć np. śrubokręt, tylko z tego, z czego ma być zbudowany). W rezultacie, wyszedł mi miniaturowy obwód elektryczny.
-Może chodźmy spać, rano zajmiemy się poszukiwaniami – zapytał Szkot, a ja i Odd zgodnie przytaknęliśmy. Gdy tylko zasnął, zaczęliśmy rozmawiać:
-Jakoś mu nie do końca ufam… - powiedział Odd wyraźnie zniesmaczony myślą, że będzie musiał ciągać za sobą jakiegoś chłopaka, który próbuje mu odbić mnie i na dodatek, który chce wszystko wiedzieć. Spojrzał na mnie z troską, a ja wtuliłam się w niego i przykryłam nas kocem. Usnęliśmy. Około godziny trzeciej obudziły mnie czyjeś kroki, zapewne jakieś pięć minut drogi od nas.
-Wstawajcie! – zaczęłam wydzierać się na chłopaków w myślach, Simon już powoli otwierał oczy, ale Odd nadal spał. Wiedziałam co mogłoby go obudzić. Pocałowałam go w usta. Niemalże od razu wstał – Chłopaki, zbieramy się, słyszycie? Tylko nic nie mówcie. Myślcie…
-To co robimy? – zapytał Simon – Jak spróbujemy uciekać, usłyszą nas – Faktycznie, to była prawda.
-Zbierzcie szybko rzeczy, po cichu i przylgnijcie do ściany najbardziej jak możecie, ja załatwię resztę. Idę na zwiady.
-Dlaczego ty? – Odd się nieco zdenerwował – Idę z tobą.
-Zbierajcie rzeczy, chodzę najciszej z was. Dam sobie radę, najwyżej załapię kilka siniaków. Do zobaczenia – poszłam w swoją stronę słysząc co jakiś czas pobrzękiwanie termosów i szelest folii. Szłam przez trzydzieści sekund. Nagle usłyszałam znajome głosy.
-Boję się, to może być pułapka – odezwała się jakaś dziewczyna.
-Nie bój się. Kochana, ze mną nic ci się nie stanie. Trochę się martwię o Van. Ciekawe jak znosi to całe Lyoko. Sądząc po pogodzie to nie za dobrze… - Ulrich? I Yumi! To musieli być oni!
-Całkiem nieźle znoszę, a wy czego szukacie zakochani? Hę? – odezwałam się włączając latarkę i kierując strumień światła na twarz przyjaciół – Rande Vu się zachciało?
-Van? Ale jak? Co ty tu robisz? – zapytała moja kuzynka.
-A nocuję – po chwili namysłu krzyknęłam za siebie – Odd, Simon! Ulrich i Yumi przyszli! – odwróciłam się w stronę pary – Przyszliśmy z Oddem trochę powęszyć, ale napatoczył się pan Simon no i jest jak jest… szukamy czegoś, czego nie znaleźliśmy tutaj wcześniej. A wy co tutaj robicie?
-Jesteśmy na randce, ale zobaczyliśmy rozwalona ścianę, za nią jakiś korytarz no i wiesz… Już idziemy jakąś godzinę – po dosłownie chwili pojawili się Odd i Simon. Oboje ziewali co chwilę, jedynie Vanessa zdawała się być przytomna, chociaż w rzeczywistości marzyła żeby znów zasnąć.
-Wiecie co, trochę jesteśmy padnięci i to wszyscy, może wróćmy do domów, a jutro zajmijmy się poszukiwaniami tego… No czegoś – Wszyscy wrócili do siebie (poza Ulrichem, który nocował u Yumi oraz Simonem, który udał się do Pustelni). Szybko się przebraliśmy w piżamy i położyliśmy się do łóżek. Nawet rodzice dali nam spokój…

Rozdział czwarty
Tej nocy śnił mi się koszmar, gorszy od jakiegokolwiek innego jaki miałam.
Biegłam przed siebie, uciekając przed potworem. Nie miałam pojęcia czym on jest, bądź kim, ale czułam że nie da się z nim porozmawiać, ani uprosić o litość. Doganiał mnie, a przede mną zapadła się podłoga. Na dnie zapadliny płynęła wrząca lawa. Znalazłam się na skraju dwóch przepaści. Ja wybierałam w którą wpadnę. Postanowiłam spróbować oswoić potwora, nawet jeżeli przypłaciłabym za to życiem. W sumie… I tak musiałabym zginąć. Podchodziłam do niego ostrożnie, cały czas patrząc mu w oczy. Starałam się mu wzrokiem powiedzieć że nic mu nie zrobię. Po chwili podszedł, a ja położyłam rękę na jego pysku. Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam się w stronę przepaści. Poczułam czyjeś uderzenie na plecach i spadłam do lawy. Zdążyłam tylko ujrzeć kto taki mnie zepchnął. Zbrodniarzem okazał się być potwór, którego oswoiłam. Przynajmniej ta mi się wydawało…
Ciemność i mocne uderzenie w klatkę piersiową i twarz. Spadłam na ziemię. Wokół mnie leżeli martwi ci, których kocham. Rodzice, przyjaciele i… Odd – Widząc to wszystko miałam łzy w oczach. Nie mogłam wypowiedzieć nawet jednego słowa. Patrzyłam na tych wszystkich, którzy mnie opuścili. Nie dawałam rady się ruszyć z miejsca. Płakałam. Krzyczałam. Gromadziła się we mnie zła energia. Poczułam straszliwe gorąco w sercu i spojrzałam w jego kierunku. Znajdowała się tam świetlista kula energii. Wiedziałam ze straciłam to dla czego warto żyć. Co to za życie? Mogłabym w tym momencie rozwalić Francję na maleńkie kawałeczki. Już miałam to zrobić, gdy usłyszałam wołanie Odda.
-Nie rób tego! – krzyczał, spojrzałam w jego stronę. Mówił, chociaż był martwy. Nie… Odd żyje. To tylko koszmar. Muszę się z niego jakoś wybudzić, tylko jak? Trzeba ten koszmar jakoś skończyć. Nagle wpadłam na genialny pomysł, wiedząc co spowodowało ten zły sen.
-Nie tym razem X.A.N.A – powiedziałam po czym kulę wystrzeliłam prosto w niebo, zamieniając narzędzie śmierci w fajerwerki. Na niebie pojawił się wielki napis „GAME OVER”, po czym znów poczułam jak spadam. Obudziłam się w moim łóżku. Nade mną stał Odd z grobową wręcz miną. Podniosłam się szybko i uwiesiłam się mu na szyję.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz, rozumiesz? Nigdy… - wtuliłam się w niego najmocniej jak mogłam.
-Ten koszmar był straszny, ty i rodzice tam…
-Wiem, widziałem. Chyba powstało między nami jakieś łącze. Widziałem twój sen i wiem jaki był straszny. Jesteśmy ze sobą jakoś telepatycznie związani. Powiedziałem ci coś w myślach i po chwili usłyszałem to w twojej głowie. Nigdy więcej nie próbuj rozwalić całego kraju, okej? – kiwnęłam głową. Usiedliśmy na łóżku. Oparłam głowę o ramię Odda i starałam się zasnąć, jednak nie potrafiłam. Oboje przez resztę nocy nie spaliśmy.
Nad ranem, około godziny siódmej ktoś zastukał do drzwi. Spojrzałam na Odda, któremu udało się jednak usnąć i który jeszcze spał, w dodatku obok mnie. Wstałam z łóżka starając się go nie obudzić i kocim krokiem pobiegłam do drzwi. Stał tam dyrektor Kadic, czyli pan Delmass.
-Witaj Vanesso, są może twoi rodzice? – zapytał patrząc na moją piżamę, która i tak na nią nie wyglądała.
-Tak, są. Proszę wejść – rozchyliłam szerzej drzwi i zaprosiłam dyrektora gestem do środka. Zawołałam też przy okazji rodziców. Usiedliśmy w salonie.
-Oh. Witam panie Delmass. Co pana do nas sprowadza? – dyrektor spojrzał na moją mamę znad okularów. Ona zaś tylko kiwnęła głową i spojrzała na mnie – Van, może poszłabyś z Oddem na mały spacer. Wiem że jest śnieżyca, ale to chyba lepsze rozwiązanie niż siedzenie w domu. Tylko nie idźcie wiecie gdzie.
-Odd jeszcze śpi. Zresztą… Nie możemy zostać? Nie mam nastroju do wychodzenia gdziekolwiek. Najchętniej to bym zamknęła się w pokoju – odpowiedziałam szybko, mając nadzieję że uda mi się usłyszeć o czym rozmawiają moi rodzice i pan dyrektor. Mama zastanawiała się przez chwilę.
-No dobra, zostańcie – odpowiedziała wreszcie ze zniechęceniem – Jednakże… Jeżeli masz zamiar podsłuchiwać, lepiej zostań – Jean Pierre spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Jest wtajemniczona. Odd też.
-No dobrze. Chodzi o wideo dzienniki Hoppera. Znaleźliśmy kolejne, które wskazują na to że zbudował on cos na kształt maszyny czasu. Może to być zwykły przedmiot, albo gigantyczne urządzenie. Nie mamy pojęcia co to. Jeżeli mógłbym prosić, to jeżeli wiecie coś na ten temat, dajcie znać – Delmass był podenerwowany.
-Ostatnio pan Hopper zaczepił mnie na ulicy – odezwałam się cicho i nieśmiało – Mówił coś o jakiejś zabawie czasem. Nie wiem dokładnie o co chodziło, ale myślę że to ma związek z tą sytuacją. Mogę pójść poszukać tego urządzenia – wszyscy spojrzeli na mnie, jakby przeglądając na wylot mój plan zmienienia całej mojej historii.
-Jeżeli chcesz… - powiedzieli nieufnie rodzice – z tym że to jest prawdopodobnie w okolicach zamkniętego lunaparku. Ten w którym miałaś wizję – tata spojrzał na mnie brązowymi oczami, a wzrok mamy tkwił mniej więcej w pobliżu wyłączonego telewizora.
-Superkomputer… Kolejny? Ile ich jest we Francji? – ze zdenerwowaniem wstałam z fotela.
-Podejrzewamy że kilkaset. Przy tym ponad sto należy do Hoppera. Niewielką ich część kupił. W każdym jest coś innego, coś coraz bardziej niebezpiecznego. Możliwe że X.A.N.A to dopiero nędzny początek.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

AWW YEAH :D

Hejka, dawno mnie nie było ;) Powody:
1. Szkoła
2. Awaria w mojej sieci xD nie miałam przez dwa tygodnie neta :/
3. Przeprowadzka (za 2 tygodnie, ale się już pakować trzeba)
Dodatkowo się rozchorowałam... Cudownie. Jednakże, przy okazji mojej nieobecności, dowiedziałam się od Madzialenki że jesteśmy Vice w głosowaniu na najlepszego bloga ^^ Dziękujemy wszystkim, którzy na nas głosowali. Szczerze to nie spodziewałyśmy się nawet przedostatniego miejsca, a tu proszę, jaka niespodzianka :3 Więc jeszcze raz baaaardzo dziękujemy. Tak jeszcze btw. do notki. Byłyśmy z Magdą na "Kosogłosie" 22.11.2014r. Czyli stosunkowo niedawno. Nagrałyśmy dla was recenzję, którą mój telefon gdzieś schował. Na całe szczęście znalazłam ją i przy najbliższej notce, sformatuję go i wrzucę (jeżeli będzie się dało bo mam nieco nowszy telefon i nwm jak to dziadostwo obsługiwać, jeszcze się nie nauczyłam xD). W kilku zdaniach o filmie:
-Bardzo poruszający i głęboki film
-Chwilami bardzo śmieszny
-Wzruszający
-Niesamowicie realistyczny
-I co najważniejsze... ZGODNY Z KSIĄŻKĄ
Naprawdę, jest to jeden z niewielu filmów, którego reżyserzy nie spartaczyli. Tak jak np. Percy' ego Jacksona. Film porażka, ale książka cud, marzenie :3 Oczywiście do "Kosogłosa" dodali kilka swoich scen, ale były tak idealnie dobrane, że nie można było odczuć tego że coś jest nie teges. Np. Scena z piosenką "Wisielcze Drzewo (The Hanging Tree)" ◄ (Jeżeli chcesz posłuchać, kliknij link). Tak, wiem że to jest blog o "Kodzie Lyoko", ale gdzieś muszę się poekscytować tak wspaniałym filmem ^^ Mam nadzieję ze wymyślą coś równie dobrego o "Kod Lyoko" i niesamowicie to zekranizują :) A tymczasem kończę moją długaśną wypowiedź i życzę wszystkim miłych ostatnich dwóch tygodni szkoły :)  /Vanessa♫
P.S. Piszcie co dostaliście na mikołajki ;)
2.P.S. Bogowie... Ślepa jestem i nie zauważyłam 6039 wejść xD Dziękuję serdecznie również w imieniu Magdy ^^

wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 6/Opowiadania Madzi

- Na serio? - spytałam oniemiała odpowiedzią.
- Mhm - mruknęła Aelita. - Pamiętasz zimę?
- To zależy jaką - odpowiedziałam ze smutkiem na twarzy.
- Nie rozumiem - powiedziała różowo włosa.
- Eh... nieważne. To z resztą za długa historia. - mruknęłam. Wtem Aelita podeszła do mnie i powiedziała:
- Wysłucham. Co się dzieje?
- No dobrze. Skoro chcesz wiedzieć. - odpowiedziałam i zaczęłam opowieść.

HISTORIA MAGDY:
- Wszystko zaczęło się w wieku 7 lat. Wtedy trafiłam do sierocińca. Byłam zupełne inną osobą, jak teraz. Uśmiechałam się, mimo wielkiego nieszczęścia, które na mnie spadło w ciągu kilku dni. Moja mama zmarła w szpitalu, a tata nie podjął się opieki. Przeważnie byłam do życia nastawiona optymistycznie, chociaż nie zawsze wychodziło. W wieku 12 lat zostałam adoptowana przez Pauline, która nie miała szansy na dzieci, które bardzo lubiła. Byłam szczęśliwa u niej! Nie wiedziałam, że ktoś, kto ma serce i zrozumienie jeszcze istnieje! Jednak pół roku później Pauline bardziej dbała o moje bezpieczeństwo. Nie marudziłam, w końcu każdy rodzic lub opiekun pilnuje, aby ich dzieci były bezpieczne. Jednak tego dnia, który sprawił, że całkowicie się zmieniłam, był koszmarny. Umówiłam się z koleżankami na podwórko. Wyszłam pierwsza i usiadłam na ławce, aby poczekać.
Wtem ktoś przytrzymał mnie za gardło, przez co nie mogłam się ruszyć. Nagle ktoś mnie dotknął paralizatorem używanego w policji i straciłam przytomność. Czułam, że ktoś mnie gdzieś zabiera, tylko nie wiedziałam gdzie. Obudziłam się jakby na strychu. W zasięgu mojego wzroku leżał nieprzytomny chłopiec. Jedyne, co pamiętam, co miał czarne włosy w delikatnym nieładzie. Wyglądał, jakby nie żył, jednak słyszałam, że oddychał. Powoli próbowałam wstać, jednak miałam z tym bardzo duży problem. Ciągle miałam uczucie, jakby był we mnie prąd z co najmniej trzech żarówek. Chwilę później chłopiec także próbował wstać, jednak jemu też się nie udało. Wtem do pseudo strychu wparowała trójka mężczyzn. Podnieśli nas i zabrali na dach. Tam zobaczyłam Pauline. Chciałam podbiec się przytulić, jednak któryś z tych osób, które nas zabrały cały czas mnie trzymała. Patrzyłam, jak Pauline walczyła z osobą, która była prawdopodobnie szefem tego gangu. Nagle Pauline... spadła z dziesiątego piętra i rozległy się strzały. Wszystkie osoby należące do tego gangu zginęły na miejscu, a mnie i tego chłopca policjanci zabrali do szpitala. Dwa dni ponownie wróciłam do sierocińca i od tamtego czasu prawie się nie uśmiechałam. Schowałam naszyjnik w kształcie nuty, który dostałam od Pauline na pamiątkę. W wieku 15 lat po raz kolejny zostałam adoptowana i tam zostałam, dopóki "rodzice" nie zapisali mnie do Kadic...

- Rozumiesz, dlaczego nie chciałam opowiadać tej historii? - spytałam Aelity.
- Rozumiem. Nawet ja tak nie miałam. Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli nie będę opowiadała? - powiedziała.
- Spoko. Jak coś to ja idę na krótki spacer. - odpowiedziałam i ubrałam brązową bluzę i czarne buty na koturnie, a następnie ruszyłam w kierunku parku. Nie zauważyłam, że było już ciemno. Kiedy wracałam, nagle zrobiło mi się wyjątkowo ciepło. Dotknęłam swoich policzków - gorące, jak po saunie. Jedynie, co pamiętam, to upadek z uderzeniem prosto w głowę. Zanim straciłam przytomność poczułam, że zrobiło mi się bardzo zimno i czułam, że zamarzam...
/Perspektywa Wiliama/
Jak zawsze o tej godzinie wyszedłem na dwór odrobinę odpocząć po szkole. Jakby nauczyciele uparli się, aby zrobić jeden sprawdzian i trzy kartkówki. Nieważne. Idąc po parku zobaczyłem czyjąś kurtkę. Podszedłem bliżej i ujrzałem nieprzytomną Magdę! Przerażony sprawdziłem, czy oddycha. Powiedzmy, że jakoś oddychała. Od razu zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechało po pięciu minutach i od razu stwierdzili, że koniecznie muszą zabrać na OIOM.
- Mogę jechać z wami? - spytałem lekarza.
- Lepiej przyjedź jutro, najpierw musimy sprawdzić przyczynę ataku serca. Nie wiem, czy przeżyje. - odpowiedział lekarz i wszedł do karetki, która sekundę później odjechała. Powoli wróciłem do szkoły.
Następnego dnia od razu pojechałem do szpitala. Po drodze spotkałem Aelitę.
- Wiliam widziałeś Magdę? Całą noc jej nie było i nie mogę się do niej dodzwonić.
- Jest w szpitalu. Chcesz ze mną pojechać? Właśnie tam do niej jadę - odpowiedziałem.
- No jasne! Ludzie, co jej się stało... - pomyślała na głos Aelita, a następnie pojechaliśmy.
Kiedy już doszliśmy na OIOM, gdzie nas nie wpuszczono znalazłem lekarza.
- I co z nią będzie? - spytałem.
- Mówicie o Magdalenie? - spytał lekarz.
- Tak. Wiadomo, co jej się stało? - odpowiedziała przerażona Aelita.
- Już wiemy. Magda miała atak serca. Będzie mogła mieć operację, jeśli znajdzie się dawca. Jest jednak ryzyko, nie przeżyje operacji. Jeśli dawca się nie znajdzie, to prawdo podobnie umrze, narazie musimy czekać...
Spojrzałem na nią zza szyby. Podłączona do wszystkich kabli wyglądała jak malutka dziewczynka. Nie wierzę, że nie może nie będę miał szansy powiedzieć jej, co do niej czuję...
**************************************************************************
Tadaaaam =D. Wybaczcie, że rozdziałów bardzo dawno nie było, ale szkoła zdrowo daje w kość i praktycznie z Vanessą siedzimy tylko nad książkami i nie ma czasu na inne rzeczy =(. Rozdziały będę dawała tak często, jak się da, a druga część ruszy miesiąc po zakończeniu pierwsze =)
~Madzialena

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 5/Opowiadania Madzi

Nie mam pojęcia, jak długo leżałam bez ruchu. Tutaj chyba nie płynie czas, nie jestem pewna. Wtem ktoś lub coś mnie podniosło (nie miałam pojęcia) i zaniosło mnie przed siebie. Bardzo długo próbowałam chociaż otworzyć oczy. Niestety bezskutecznie. Kiedy mój zmysł dotyku jako tako powrócił do normy, poczułam, że to nie człowiek mnie niesie. Pomyślmy… to chyba… krab? Coś koło tego, chociaż z kształtu, a którym leżałam nie bardzo go przypominało. Po długiej wędrówce w końcu udało się i otworzyłam oczy! Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie była pustynia. To dziwne. Wcześniej, kiedy wyszłam z wieży, był las. Może mi się wydawało… nie. Na pewno był las! W takim razie co robię na pustyni? Patrząc przed siebie zobaczyłam Białą kulę z granatowym znakiem Xany. „Krab” przyspieszył w kierunku tej kuli. Zupełnie nie wiem, po co, ale okej. Kiedy wszedł do niej, jak jakby się zamknęła i ruszyła. Minęło trochę czasu, zanim się zatrzymała. Wtem otworzyła się, a byłam zupełnie w innym miejscu. Wszędzie było niebiesko i można by było mieć wrażenie, że cały czas się kręci. Wtem przy spodniach zauważyłam pistolet. Ostrożnie wyciągnęłam go z pokrowca i delikatnie się zsunęłam z kraba. Czekając, aż w ogóle nie zauważy, że mnie na nim nie ma. Kiedy miałam pewność, zeszłam z niego i strzeliłam z broni. Na szczęście celnie. Potwór w kilka sekund rozwalił się. Następnie rozejrzałam się, chcąc w ogóle ogarnąć, gdzie się znalazłam.
- Magda. Jesteś tam? – usłyszałam głos Aelity.
- Aelita? Gdzie jesteś? W ogóle, gdzie się pojawiłam? Kilka sekund temu byłam z pustyni, a jeszcze wcześniej w lesie! – powiedziałam, szukając wzrokiem różowo włosej.
- Spokojnie. Jesteś w Lyoko. Wcześniej pojawiłaś się w sektorze leśnym, później w pustynnym, a teraz jesteś w sektorze piątym. Są jeszcze dwa sektory oraz kora. – wytłumaczyła Aelita.
- A jakie są to jeszcze te sektory, o których wspomniałaś? – zapytałam.
- Za chwilę Ci wytłumaczę, tylko ściągnę Cię na ziemię – odpowiedziała Aelita i wcisnęła klawisze na klawiaturze. Patrząc na siebie zauważyłam, że znikam. Sekundę później pojawiłam się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie Sissi i jej „koledzy” nas zaatakowali.
- Było źle? – zapytał Odd, stojący tuż przy windzie.
- Zastanów się, ale odpowiedź zachowaj dla siebie – odpowiedziałam i weszłam do windy. Chwilę później była z nami Aelita i zaczęliśmy wychodzić z fabryki.
- Więc tak – zaczęła – Wiesz już, kim jest Xana?
- Niestety tak – odpowiedziałam.
- Spoko. Tam, gdzie się pojawiłaś to było Lyoko. Tworzy je siedem miejsc. Pięć sektorów: górski, leśny, polarny, pustynny i piąty, który jest sercem Lyoko. Poza tymi miejscami Lyoko tworzy także Cyfrowe Morze oraz Kora, gdzie znajduje się drugi silny super komputer wynaleziony przez Tajrona. Podejrzewamy, że współpracuje z Xaną.
- W jaki sposób? Xana to wirus, a Tajron jest człowiekiem. – zapytałam.
- Tego właśnie nikt nie wie. – odpowiedział Odd. – Coś jeszcze chciałabyś wiedziec?
- Trzy rzeczy. Jak długo walczycie z Xaną?
- Dwa lata – odpowiedziała Aelita.
- Ktoś jeszcze poza wami zna Lyoko i Xanę?
- Tak. Jeremy, Yumi, Ulrich i Wiliam.
- Jeszcze jedno. Czytając jedną książkę fantastyczną morze było niebezpieczne i potrafiło nawet zabic. To cyfrowe też jest takie?
- Kiedy wpadniesz do Cyfrowego Morza stajesz się wirtualna na zawsze, przez co nigdy nie wracasz na ziemię. Przenosząc się do Kory przez Cyfrowe Morze używamy Skida.
- Skida? – spytałam zaskoczona nowym słowem.
- Skid to taka nasza łódź podwodna. Dzięki niemu pływając po morzu, nic nam się nie stanie – wytłumaczył Odd. Po wytłumaczeniu wszystkich potrzebnych mi informacji doszliśmy do szkoły. Zbliżała się osiemnasta, więc będąc już w pokoju wzięłam się na odrabianie lekcji. Po skończeniu chciałam trochę pogadać z Aelitą.
- Wiesz, że mam wrażenie, jakbym Cię kiedyś znała? – wypaliłam prosto to, co myślałam od dłuższego.
- To ciekawe, bo myślałam właśnie o tym samym – odpowiedziała różowo włosa. – Sądzisz, że jesteśmy ze sobą jakoś spokrewnione? – zapytała po chwili.
- Częściowo mam takie wrażenie – odpowiedziałam. – A co, jeśli… - powiedziałam, chcąc zadac pytanie, jednak w porę się powstrzymałam. Po chwili Aelita powiedziała:

- Masz rację. Ja Cię znam. Patrząc w przeszłość jesteśmy siostrami!
----------------------------------------------------------------------------------------------
Troch krótki, ale jako tako się przeżyje, co nie? =D
~Madzialena

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 4/Opowiadania Madzi

Odd i Aelita spojrzeli na mnie tak, jakby zobaczyli ducha.
- Miałaś kiedyś do czynienia z Xaną? – zapytała Aelita.
- Niestety miałam. Kiedy wleciał we mnie, opętana zabiłam swoich rodziców. Wersja została przyjęta, że popełnili samobójstwo. – odpowiedziałam, smutna tym przeżyciem. Wtem Aelita przytuliła mnie, mówiąc, że to nie moja wina i nie wcale nie chciałam. – Chodźmy lepiej już tam, gdzie chciałaś mnie zaprowadzić, ok? – zapytałam się Aelity.
- Dobra. Idziesz z nami Odd? – powiedziała różowo włosa.
- Mogę pójść – odpowiedział radośnie, jednak ja nie byłam za specjalnie zadowolona. W trójkę poszliśmy do całkiem opuszczonego miejsca.
- To fabryka. Dom Xany – wytłumaczyła Aelita i poszliśmy dalej. Idąc przez most, ujrzałam dwie, grube linie. Aelita i Odd zeszli nimi kilka metrów niżej. Mi natomiast nie były potrzebne. Po prostu skończyłam i wylądowałam bez żadnego problemu na nogach.
- Jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony chłopak.
- Jak się parę lat ćwiczy gimnastykę, to są takie efekty. – odpowiedziałam i poszliśmy dalej. Wsiedliśmy do starej windy. Aelita wciskała jakiś specjalny kod, dzięki czemu winda zjechała parę pięter niżej. Winda otworzyła się przy jakimś wielkim komputerem. – Do czego to służy? – pomyślałam, próbując przeczytać chociaż odrobinę znaków z monitora.
- Dzięki temu komputerowi Jeremy przenosi nas do Lyoko – powiedział Odd.
- Lyoko? Co to jest? – zapytałam zdziwiona ostatnim słowem.
- Nigdy tam nie byłaś? – spytał zaskoczony nie mniej jak ja Odd.
- No skoro się pytam, to oczywiste, że nie byłam w tym całym Lyoko – warknęłam. Nigdy nie lubiłam, jak ktoś zadaje idiotyczne pytania.
- Chodźmy dalej, zanim skoczycie sobie do gardeł – mruknęła Aelita i weszła do windy, a my (ja i Odd) za nią. Zjechaliśmy chyba piętro niżej. Wychodząc zobaczyłam trzy żółto-złote kopuły. Podchodząc do nich, usłyszałam zamknięcie windy. Gwałtownie się obróciłam. Na szczęście moi towarzysze stali tuż za mną.
- Chcesz wejść do Lyoko? – zapytała Aelita.
- Ale jak? Przecież tutaj ledwo się wchodzi. – powiedziałam, spoglądając to na Aelitę, to na Odd’a.
- Jakbyś od dawna walczyła z Xaną, to byś zrozumiała o co chodzi – mruknął Odd. Na tą odpowiedź przewróciłam oczami i po chwili odpowiedziałam:
- A zdajesz sobie sprawę, że kiedy Xana na mnie wpadł, byłam w Polsce?! To skąd mam pamiętać, z której strony on zaatakował, skoro to się stało siedem lat temu! – wrzasnęłam totalnie już zdenerwowana. Wtem przyjechała winda, a tam była… Sissi, Nicolas oraz Herb!
- No nie! Do tego jeszcze oni! – krzyknęłam ponownie.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy. – powiedziała z ironią Sissi jakby nie swoim głosem. – Koledzy, zajmijcie się tą i tą osóbką, a ja trochę się pomęczę z nią – powiedziała, wskazując na Aelitę i Odd’a, zatrzymując wzrok na mnie. Nicolas i Herb bez problemu „załatwili” różowowłosą oraz blondyna. Sissi natomiast dalej czaiła się na mnie. Cofając się, poczułam ścianę na plecach.
- Kurczę. – pomyślałam, aż nagle Sissi chciała czymś we mnie rzucić, jednak udało mi się odskoczyć. Później nie miałam tyle szczęścia. Kiedy prawie trafiłam do windy, Nicolas przytrzymał mnie. Szarpałam się, jednak na darmo. Wtem poczułam stal przy szyi i usłyszałam ciche bzyczenie. Nagle, bez żadnej sekundy na reakcję Nicolas przyłożył paralizator policyjny mocniej do szyi, przez co straciłam przytomność. Mimo tego nadal słyszałam i czułam. To dziwne. Na początku Sissi oraz Herb wzięli mnie i ułożyli do czegoś okrągłego i wąskiego jednocześnie miejsca. To chyba ta kopuła, ale nie jestem pewna. Wtem to pomieszczenie, gdzie mnie położono zamknęło się. Słyszałam kolejne brzęczenie dookoła mnie. Dalej już nic nie pamiętam…
            Obudziłam się w okrągłym pomieszczeniu. Na podłodze, gdzie leżałam, widniał pewien znak. Identyczny, kiedy Odd zaatakował mnie nożem. Xana… to gdzie ja jestem? Rozglądając się zupełnie żadnego miejsca mi to nie przypomniało. Wtem spojrzałam na siebie. Zupełnie inaczej wyglądałam. Zamiast czarnej bluzki z długim rękawem i czerwonej kamizelki miałam niebiesko-brązową bluzę, białe rurki i czarne, długie, skórzane kozaki na drobnym podwyższeniu. Włosy, zwykle rozpuszczone były upięte w wysoką kitkę. Na szczęście mój naszyjnik ze znakiem pokoju dalej był. Do dodatków jeszcze poczułam niebieskie kolczyki w kształcie rubinów. Wstałam i jeszcze raz rozejrzałam się, chcąc jako tako dowiedzieć się, gdzie jestem. Idąc przed siebie, przed przypadek wyszłam z pomieszczenia. Spojrzałam za siebie.

- Wieża? Czemu leci z niej biały dym? – pomyślałam, przyglądając się. Wtem poczułam, że unoszę się nad ziemię. Patrząc na siebie ujrzałam czerwone skrzydła. Kiedy rozłożyłam je, zobaczyłam, że z końcówek tryska ogień. Ostrożnie wylądowałam. Wtem zza wieży wyłoniła się ośmiornica z rękami meduzy i mózgiem, który prześwitywał przez półkole. Za środku potwora widniał znak Xany. Powoli zaczęłam się cofać. Jednak „ośmiornica” owinęła swoje macki dokoła mnie, dwie dała za głowę i uniosła mnie do góry, przez co zostałam sparaliżowana. Czułam, że wysysa ze mnie całe wspomnienia, życie, pamięc… po prostu wszystko. Kiedy to piekło się zakończyło potwór rzucił mnie na ziemię. Po sekundzie czułam, że się duszę…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No... to by było dzisiaj na tyle z modernizacji. Rozdziały będę dawała jeden na dzień, a 2 część prawdo podobnie ruszy albo w święta, albo w Nowy Rok =)
~Madzialena

Rozdział 3/Opowiadania Madzi

- Dowiedziałam się? Nie rozumiem, co masz na myśli – powiedziałam słysząc słowa różowowłosej.
- Eee… - zamilkła. – Lepiej chodźmy do pielęgniarki. Nie mam pojęcia, jak  Ci wyjmie ten nóż z ręki.
Właśnie teraz poczułam, jak mnie zabolała ręka. Poszłam z Aelitą trzy piętra niżej. Zapukałyśmy i drzwi otworzyła nam kobieta z blond włosami ściętymi „na pazia”, białym fartuchu, granatową spódnicę i fioletową bluzkę długim rękawie.
- Rety, kto ci wbił nóż w rękę?! – krzyknęła przerażona pielęgniarka widząc moją rękę.
Kurczę. Jak mam teraz jej odpowiedziec, żeby nie wkopac Odd’a? Szkoda by mi go było, jest całkiem fajny.
- Nie wiem. Nikogo nie widziałam. Było za ciemno – odpowiedziałam niepewnym głosem. Pielęgniarka spojrzała na mnie, jakby nie wierzyła mi w to, co mówię.
- Wchodźcie dziewczynki. Nie wiem, czy da się uratowac rękę – powiedziała i wpuściła nas do środka. Usiadłyśmy na krzesłach obok takie jakby miejsca zabiegowego. Kobieta włożyła białe rękawice i przyjrzała się lepiej ręce. Kiwając głową dała mi do zrozumienia, że jest kiepsko.
- Dobra. Jeśli nie lubisz widoku krwi, lepiej nie patrz – powiedziała, a ja odwróciłam głowę. Wtem poczułam, że wyciąga mi narzędzie. Chciałam z bólu zabrac rękę, jednak nie było za bardzo możliwe. Pielęgniarka jako tako zatamowała krwawienie. Dalej nie patrząc przeczuwałam, że czymś owija rękę. Po dziesięciu minutach delikatnie odwróciłam głowę i zobaczyłam gips.
- No i gotowe. Dobrze, że nóż nie przebił całkowicie ręki, wtedy to mogłabyś by ją nawet stracic. Uciekajcie do spania. – powiedziała na sam koniec pielęgniarka, a następnie wyszłam z Aelitą i poszłyśmy w kierunku naszego pokoju. Dlaczego on mi to zrobił? A mu zaufałam! Koszmar. Kiedy już byłyśmy w pokoju nieoczekiwanie zapytałam Aelity:
- Co miałaś na myśli z tym, że się dowiedziałam?
Dziewczynka nie odpowiedziała.
- Jeśli chcesz się dowiedziec, to jutro po lekcjach tam pójdziemy. Jednak musisz mi obiecac, że nikomu, ale dosłownie nikomu nie powiesz. – odpowiedziała Aelita.
- Nie martw się. Do osób gadatliwych nie należę – powiedziałam i po chwili zasnęłam.
            Obudził mnie wrzask z korytarza. Z wielką niechęcia wstałam, ubrałam się i zbudziłam różowowłosą, która jeszcze spała.
- Wiesz, że ja już nie śpię? – zapytała ze śmiechem Aelita.
- No dzięki – odpowiedziałam, także się śmiejąc. – Chodźmy na śniadanie, za dwadzieścia minut mamy lekcje.
- Spoko. – odpowiedziała dziewczynka i zeszłyśmy na dół. Kiedy przyszłyśmy było bardzo mało osób. Tylko przy pierwszym stole siedziała jakaś dziewczyna z dwoma chłopakami. Z wyglądu mogłam stwierdzic, że dziewczyna należy to tzw. strojniś. Miała różówą bluzkę na krótkim rękawie z odrobinę ciemniejszym nadrukiem w kształcie serca, bordowe spodnie i spódnicę tego samego koloru. Na czarnych, rozpuszczonych włosach widniała żółta opaska także z motywem serca. Dwóch chłopców siedziało naprzeciwko niej. Jeden miał czarno-siwe włosy, okulary i całą twarz w pryszczach. Nosił zielony sweter i szarawe spodnie typu ¾ oraz trampki tego samego koloru. Drugi z chłopaków miał rude włosy średniej długości, niebieską koszulkę na krótkim rękawie z białymi napisami, krótkie pomarańczowe spodenki i czarno-białe trampki. Cała trójka spojrzała na mnie i moją towarzyszkę zabójczym wzrokiem. Kiedy wzięłyśmy śniadanie i usiadłyśmy przy tym samym stole, to wcześniej, zapytałam:
- Dlaczego tamta trójka patrzyła na nas, jakbyśmy zabiły ich rodziców?
- Ta dziewczyna to Sissi. Córka dyrektora. Tak naprawdę ma na imię Elizabeth, jednak nie znosi swojego imienia i każe jej tak do niej mówic. Herb to ten w okularach, a ten drugi – Nicolas. Praktycznie Sissi tylko z nimi spędza czas, bo nikt poza nimi się nią aż tak nie interesuje. – odpowiedziała Aelita w miarę cichym głosem. Wtem podeszła do nas właśnie Sissi z Herbem i Nicolasem. Dziewczyna zmierzyła Aelitę zabójczym wzrokiem, po czym zaczęła mówic:
- Ładnie to tak kogoś obgadywac, jeśli ktoś także to słyszy?! Posłuchaj mnie, różowa panno Einstein. Nie próbuj mnie więcej obrażac i gadac bzdur! Mało z Jeremy’m, Yumi i Odd’em narobiliście mi obciachu?! Przez was nawet mój Urliś nie chce się do mnie odzywac!
W końcu nie wytrzymałam i trzasnęłam lewą ręką w stół.
- Chwila, chwila! – mówiąc wstałam i podeszłam do Sissi. – Co w ten sposób reprezentujesz? Tak masz pretensje, że wszyscy tobie dokuczają, a jaka jesteś?!. To, że coś nie jest po twojej myśli, to nie jest jeszcze powód, żeby od razu na kogoś naskakiwac! – krzyknęłam, aż echo rozniosło się po całej stołówce.
- Jeszcze masz czelnośc mnie tak obrażac?! Należę do elity tej szkoły, więc lepiej ze mną nie zadzieraj! – warknęła Sissi, myśląc, że mnie zatka. No cóż, pomyliła się.
- Skoro jesteś „elitą” jak to stwierdziłaś – powiedziałam ze szczególnym naciskiem na słowo „elitą” -  to dlaczego tylko te dwie osoby – tu wskazałam na Nickolasa i Herba – tylko z tobą wytrzymują?!
Sissi aż wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia, przez co w ogóle już się nie odezwała, ponieważ kłótnię przerwał dzwonek. Zanim dziewczyna wyszła mówiąc groźnym tonem, powiedziała:
- Jak tylko się dowiem, jak masz na imię i Cię kiedykolwiek spotkam, gorzko tego pożałujesz! – po tych słowach wyszła ze skrzyżowanymi rękami. Kiedy wszyscy wyszli, Aelita podeszła do mnie i powiedziała:
- No no. Gratuluję. Jesteś pierwszą osobą, która przeciwstawiła się Sissi. Dobra, ja lecę na lekcje. Trafisz do sali?
- Raczej trafię. Teraz mam… fizykę! Tak – fizykę. – odpowiedziałam i pośpiesznym tempem wyszłam ze stołówki. Pożegnałam się z Aelitą i poszłam w kierunku sal. Po mniej więcej pięciu minutach doszłam do sali.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale się zgubiłam – powiedziałam.
- Nie szkodzi. Usiądź tam, obok Wiliama – odpowiedziała nauczycielka. Kiedy wypatrzyłam mojego kolegi od razu poszłam do ławki i wyciągnęłam książki.
- Hejka. – szepnął mi do ucha Wiliam.
- No siema – odpowiedziałam. – Nie wiedziałam, że będziemy razem w klasie – dodałam po chwili.
- A ja owszem – odpowiedział szatyn i uśmiechnął się.
- Naprawdę? – spytałam zdziwiona.
- No tego już ci niestety nie powiem – odpowiedział z uśmiechem, a ja tylko przewróciłam oczami.
            Następne lekcje mijały bardzo szybko. No… poza lekcją chemii, za którą już od pierwszej klasy gimnazjum nie lubiłam. Kiedy skończyły się lekcje, zaczęłam szukac Aelity. Nie musiałam jednak, ponieważ dziewczyna była już w pokoju.  
- To jak, dalej masz ochotę pójść tam, gdzie ci wczoraj mówiłam? – zapytała Aelita.
- Pewnie! – odpowiedziałam pełna entuzjazmu.
- Chodźmy – dodała różowowłosa i wyszłyśmy ze szkoły. Idąc to tajemniczego miejsca chciałam pogadac z Aelitą o tym, co się stało z Odd’em. Jednak idąc, zauważyłam chłopca przy drzewie słuchającego muzyki. Nerwy mi puściły i podeszłam do niego. On natomiast ściągnął słuchawki i zapytał się:
- Hejka Madziu. Coś się stało?
Dałam mu swoją prawą rękę przed nos i powiedziałam:
- To się stało. A wiesz, przez kogo?
- Eee… nie? – odpowiedział zdziwiony pytaniem Odd.
- Nie udawaj niewiniątka! Najpierw kogoś atakujesz, a następnie nie wiesz, co zrobiłeś? – wrzasnęłam na niego.
- Kiedy ja na serio nie mam pojęcia o czym ty mówisz. – po tych słowach od blondyna nie wytrzymałam i lewą ręką, chociaż niefortunnie spoliczkowałam go.
- Jak będziesz miał dziewczynę, to ją ostrzegę, żeby uważała na takiego psychopatę.
- Magda! To na serio nie był Odd! To był Xana! – krzyknęła Aelita. Odwróciłam się i powiedziałam.

- Xana. Spotkanie po latach…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale pratycznie nie było mnie w domu cały dzień :/ Później dorzucę jeszcze jeden, bo nie mam nic szczególnego do roboty =)
~Madzialena

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 2/Opowiadania Madzi

- Madzia! Żyjesz? – zapytał się znajomy mi głos. Dopiero po kilkunastu minutach zorientowałam się, że to Wiliam.
Obudziłam się w pokoju, gdzie dokonano ataku. Kiedy oczy dostosowały się do ciemności złapałam się za tył głowy. Czułam, jakby ktoś chciał mi rozstrzaskac mózg. Złapałam się delikatnie za tył głowy, jednak czyjaś ręka mnie powstrzymała
- Lepiej nie ruszaj. Mocno ci ktoś przywalił sądząc po ranie – powiedział Wiliam. Zaczęłam powoli wstawac. Po jakiś pięciu minutach ogarnęłam częściowo, co się stało.
- Jak długo spałam? – zapytałam, jak najciszej, ponieważ było dawno po dwudziestej drugiej.
- Tak z dziesięć minut moja droga – odpowiedział Wiliam.
- Zaraz, zaraz… skoro strzał z pistoletu może nawet zabic, to czemu…? – zapytałam, jednak nie dokańczając zdania. Chłopak westchnął i powiedział:
- Znasz się na broni?
- Odrobinę. – odpowiedziałam, zupełnie nie rozumiejąc, o co chodzi.
- A wiesz może, co to jest? – zapytał pokazując dziwne metalowe coś. Przyjrzałam się temu dziwnemu czemuś.
- Nie przypominam sobie, ale tyle powiem, że ta tulejka jest do specjalnego pistoletu. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia. – Czy… czy to nie jest od pistoletu gazowego? – dodałam. Chłopak tylko kiwnął głową. Kto jakie coś jeszcze trzyma w domu?! To jest praktycznie broń w czasów po II wojnie światowej. Przez dłuższą chwilę się nie odzywałam. Wtem usłyszeliśmy czyjeś kroki.
- Ja lecę. To pewnie Jim. – powiedział Wiliam i zniknął w drzwiach. Ja natomiast próbowałam zasnąc. Przez jakąś godzinę nie mogłam nie otrząsnąc z tego, co się stało. Zajrzałam na sąsiednie łóżko. To dziwne. Aelity dalej nie ma!
- Pewnie ma coś ważnego do zrobienia, skoro jeszcze nie śpi – pomyślałam i zasnęłam.
            Wstałam o dziewiątej, co w sumie całkiem mi pasowało. Przeważnie zawsze w niedzielę śpię mniej więcej do tej godziny. Kiedy ruszyłam się z łóżka po ubrania zauważyłam śpiącą różowowłosą. Starając się nie hałasowac wyszłam do łazienki. Po niecałych pięciu minutach wróciłam zostawic piżamę. Jednak zauważyłam, że Aelity już nie ma. – Nie wiem, jak to zrobiła, ale szacunek dla niej – pomyślałam, biorąc telefon i słuchawki. Następnie ruszyłam dalej zwiedzac Kadic. Jak to ja, po godzinie się zgubiłam. Ostatecznie około godziny czternastej wróciłam do domu. Po drodze spotkałam Odd’a.
- Gdzie idziesz? – zapytałam, o ile usłyszał.
- Na obiad. Dzisiaj dają klopsiki – usłyszałam z oddali. Parsknęłam śmiechem i odłożyłam swoje rzeczy. Akurat spotkałam Aelitę w pokoju.
- Hejka. Czemu ciebie nie było przez prawie pół nocy?
- Pracowałam z kolegą… eee… nad projektem do szkoły! – odpowiedziała Aelita. – Idziesz na obiad?
- Tak. Już idę – odpowiedziałam i wyszłam w kierunku stołówki. Właściwie, to szłam za Aelitą, ale nie wnikajmy w szczegóły. Siadając w oddali zobaczyłam Odd’a, Wiliama i trzy zupełnie nie znane mi osoby – dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Dziewczyna była cała na czarno: krótkie włosy z przedziałkiem na prawej stronie, czarną bluzkę z długim rękawem oraz kilkoma niebieskimi gwiazdkami przy dole bluzki, czarne legginsy oraz glany. Brunet, który siedział obok niej miał brązowe oczy, zielony t-shirt, ciemnozieloną kurtkę oraz dżinsy. Blondyn siedzący naprzeciwko dziewczyny nosił okulary, bluzkę w kratkę i zielone spodnie.
- To jest Magda. – przedstawiła mnie Aelita. – Magdo, to jest Jeremy – powiedziała, wskazując na blondyna – Yumi – wskazując na dziewczynę – Ulrich – wskazując na bruneta – i…
- Odd’a już znam – przerwałam różowowłosej przedstawianie, a następnie usiadłyśmy. Praktycznie nie miałam, o czym rozmawiac z nieznajomymi, tak mam zawsze. Jedząc słuchałam rozmowy na przemian z siorbaniem Odd’a.
- Czy ty ciągle się tak obżerasz? – powiedziałam nie wytrzymując od denerwującego zachowania chłopaka. On natomiast spojrzał na mnie dziwnie.
- Żartujesz?! Dzisiaj nie jestem głodny za specjalnie – odpowiedział i wrócił do jedzenia makaronu. Ja natomiast po zjedzeniu w ogóle się nie odzywałam. Po dziesięciu minutach, gdzie wszyscy poza Odd’em skończyli poszłam pochodzic po parku znajdującym się niedaleko szkoły. Po dwugodzinnym spacerze po parku zbliżałam się w kierunku szkoły. Kiedy wchodziłam na górę do sypialni dziewczyn na końcu korytarza zobaczyłam Odd’a. Pomachałam mu i chciałam wejść do pokoju, jednak był zamknięty. Szukałam klucza w kieszeniach, lecz nie znalazłam. Wtem usłyszałam dzwonienie kluczy. Odwróciłam i widziałam chłopaka obok mnie z kluczem do pokoju. Podał mi go do ręki.
- O dzięki wielkie! – powiedziałam i otworzyłam pokój. Kiedy chciałam wejść Odd złapał mnie mocno za nadgarstek.
- Coś się stało? – zapytałam, jednak w ogóle nie odpowiedział. Zabrałam rękę i zorientowałam się, że wypadł mi z kieszeni telefon. Rozejrzałam się po korytarzu i zobaczyłam go na samym jego końcu. – To dziwne. Nie byłam tam – pomyślałam i poszłam po telefon. Kiedy go podniosłam Odd przygniótł mnie to ściany, przez co mocno uderzyłam głową.
- Zwariowałeś?! – krzyknęłam już totalnie wkurzona zachowaniem kolegi. Nagle zauważyłam, że w lewej ręce trzyma nóż. Chciałam zacząc piszczec, jednak nakazał mi milczenie. Modląc się w duchu, aby przyszła jakaś pomoc, zastanawiałam się, co się stało. Wtem poczułam, że ktoś mi wbija nóż głęboko w prawy nadgarstek. Krzyknęłam z bólu. Chłopak odsunął się. Na szczęście usłyszałam głos Aelity.
- Magda, uciekaj! – krzyknęłam, jednak nie miałam za bardzo jak. Nagle Odd zniknął. Zamiast niego pojawił się kłąb dymu. Nie czułam teraz bólu w ręce. Myślałam, dlaczego Odd zniknął. Kiedy podeszła do mnie Aelita zapytałam się z wielkim trudem.
- Czy… czy on… zamienił się w kłąb dymu i zniknął?

- Dowiedziała się – mruknęła Aelita.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tsa... co prawda dwie minuty po północy ale co tam =D. Może jeszcze dzisiaj dodam jedną modernizację rozdziału i idę do spania. Do następnego wpisu! ;*
~Madzialena

piątek, 7 listopada 2014

Nie lubicie mnie :P

Hej, z tej strony Vanessa :P Zauważyłam ze lubicie bardziej Madzię xD W sumie się nie dziwię bo w przeciwieństwie do mnie jest słowna i punktualna :P Ja to taki totalny roztrzepaniec :) Ale do mojego posta o bransoletkach też przydałoby się napisać komentarz, chociażby z faktu że chodzi o nasz fandom. A tak btw. na ISing pojawiło się moje nowe nagranie. Jednak za dużo montowania jak nie nagrywam na ISingu :/ Link: http://ising.pl/nagranie/ci8rbe47bq1,Passenger-Let_Her_Go
Także przepraszam, wiem ze nagrania miały już być na blogu no ale... gimbaza - brak czasu :/ Pseplasam :3 Jutro najprawdopodobniej nie będzie na blogu ani mnie, ani Madzialeny, bo tak jakby jesteśmy już umówione na cały dzień :P Tak więc czymajcie się i pa pa :3 / Vanessa ♫

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 1/Opowiadania Madzi.

Pierwszy dzień w liceum Kadic. Masakra. Zupełnie nie mam pojęcia, jak ja sobie poradzę w nowej szkole. Za bardzo przywiązałam się do mojego kochanego kraju – Polski. Zbyt dużo tam miałam przyjaciół. Nawet będę miała trudniejsze kontakty z Melanie, moją sister forever. Mieszka w Australii i jest do niej odrobinę daleko. Zaraz, nie przedstawiłam się? Kurczę, no to nadrabiamy!
            Nazywam się Magdalena Callietne. Mam 16 lat. Z twarzy bardziej przypominam gimnazjalistkę, jak licealistkę. Mam długie, karmelowo-czerwone włosy zwykle rozpuszczone. Czasem są upięte nie tylko podczas w-fu, zależy to po prostu od mojego nastroju. Duże, błękitne okrągłe oczy całkiem dobrze pasują do mojej jasnej karnacji, jak to twierdzili moi koledzy ze szkoły podstawowej w Warszawie. Tam poznałam Melanie. Moją pasją jest śpiewanie i czytanie najprzeróżniejszych książek  fantastyczno-przygodowych. Ogólnie jestem miłośniczką książek.
            Dzisiejszy dzień zaczął się od bardzo dziwnego incydentu. Na początku szłam z walizką, czytając „Księżyc w nowiu” Stephenie Meyer i przed przypadek wpadłam na biegnącego chłopca. Był bardzo niski i chudy. Był cały ubrany na fioletowo. Na blond włosach, ułożonych w taki jakby stożek widniało pasemko – oczywiście fioletowe.
- A on to nie z gimnazjum? – pomyślałam, patrząc na chłopca.
- Wszystko w porządku? Nic Ci się nie stało? – zapytał się mnie chłopiec.
- Nie, a co? – odpowiedziałam, szukając strony, na której zakończyłam czytanie. – A jak masz na imię? Nówka, jak coś – zapytałam po znalezieniu storny.
- Odd. – odpowiedział blondyn i wystawił do mnie rękę na znak przywitania. – A ty?
- Magda. – odpowiedziałam, także wystawiając rękę. – Wiesz może, którędy do pokoi dziewczyn? – zapytałam po chwili.
- Pierwsze piętro. Idziesz drogą, którą się idzie do stołówki. Obok wejścia znajdują się schody. Tymi schodami bez problemu trafisz na pierwsze piętro. – odpowiedział Odd, od razu poprzedzając. – A tak przy okazji: następnym razem jak idziesz, to nie czytaj – dodał, a następnie puścił do mnie oko i ruszył przed siebie. Ja tylko przewróciłam oczami i poszłam w kierunku pokoi. Po kilku minutach w końcu zorientowałam się, gdzie jestem. Sprawdziłam na kluczyku, w którym pokoju mam się zakwaterowac.
- Numer 22… to chyba gdzieś na końcu – pomyślałam i poszłam na koniec korytarza. Moja intuicja się nie myliła! Zapukałam trzy razy, myśląc, że ktoś tam jest (miałam mieszkac z lokatorką). Nikt się nie odezwał. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam pokój. Po kilku sekundowym rozejrzeniu stwierdziłam, że nie będzie tu nawet źle. Położyłam walizkę na lewe łóżko od mojej strony i zaczęłam rozpakowywac najważniejsze, wiecie: książki do szkoły, ubrania, jakąś drobną biżuterię i inne tego typu rzeczy… Po rozpakowaniu wróciłam do czytania „Księżyca w nowiu”. Po godzinie ktoś wszedł do pokoju. Nic nie słyszałam, ponieważ bardzo mnie wciągnęła akcja. Wtem jakaś dziewczynka podeszła do mnie i powiedziała:
- Witaj! Mieszkasz tutaj?
Zerwałam się nagle z czytania. Kiedy „ochłonęłam” odłożyłam książkę i spojrzałam na dziewczynkę, która mnie przywitała. Miała bardzo jasną karnację i była calutko ubrana na różowo. Włosy, tak zwane „na pazia” także miała różowe. Wracając do ubioru: miała ubraną bordową tunikę, różowe legginsy i bordowo-biało-różowe mini kozaki.
- Tak. Mówiono mi, że będę mieszkała z lokatorką. To ty? – odpowiedziałam tak miło, jak tylko potrafiłam. Różowowłosa natomiast wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała:
- Jestem Aelita. Aelita Stones – powiedziała mega sweetaśnym głosem.
- Magdalena Callietne. Miło mi – odpowiedziałam, także wyciągając rękę. Wtem bardziej przyjrzałam się Aelicie. – To dziwne – pomyślałam. – Czy ja ją kiedyś widziałam?. Kiedy usłyszałam czyjś dzwonek telefonu, od razu wyrwałam się z marzeń. Chcąc nie słuchac rozmowy (wg mnie to nie jest kulturalne) zagłębiłam się ponownie w książkę. Po dziesięciu minutach zorientowałam się, że nikogo nie ma w pokoju poza mną.
- Chyba zwiedzę sobie szkołę. Muszę odrobinę ogarnąc, w końcu jutro normalnie zaczynają się lekcje.-pomyślałam, zamykając książkę. Odłożyłam ją, wzięłam małą torbę i spakowałam do niej telefon, klucz do pokoju, słuchawki i poszłam na zwiedzanie.
            Ale Kadic jest ogromny! Gimnazjum, do którego chodziłam było ze dwa razy mniejsze od tego! Uczniów – bardzo dużo, czemu się nie dziwię, skoro to jest także internat. Kiedy poszłam w kierunku boisk szkolnych poczułam, że ktoś na mnie wpadł. Po zderzeniu zdjęłam słuchawki i zauważyłam chłopaka chyba starszego ode mnie. Miał czarne, niepoukładane włosy, jasną karnację i szare, bardzo lekko skośne oczy. Miał na sobie czarną bluzkę z długim rękawem, zielonkawą kurtkę w taki jakbym stylu moro. Czarne rurki całkiem fajnie prezentowały się w czarno-białymi trampkami.
- Nic Ci się nie stało? – zapytał się chłopak pomagając mi wstac.
- Nie. Wybacz, ale nie patrzyłam, czy ktoś idzie. Wiesz może, którędy się idzie do sal lekcyjnych? – odpowiedziałam patrząc raz w tą, raz w drugą stronę.
- Nowa jesteś? – zapytał się szatyn.
- Niestety, tak. W ogóle to jestem pierwszy raz za granicą. Nie miałam możliwości – odpowiedziałam, coraz to zniżając głos. Wtem zorientowałam się, że nawet nie powiedziałam mu, jak ma na imię! – Zapomniałam się przedstawic! Magda Callietne – dodałam po chwili olśnienia.
- Wiliam Dunbar – odpowiedział chłopak. – Więc do sal idziesz holem głównym. Cały czas prosto. Jak masz jakieś zajęcia, np. w bloku A, Sali 20 to idziesz na samą górę do bloku A. – wytłumaczył mi Wiliam. Dobrze, że jestem słuchowcem inaczej bym tego w ogóle nie zapamiętała.
- Dzięki – odpowiedziałam i poszłam do pokoju, widząc że zbliża się zachód słońca. Ostatecznie wróciłam do pokoju po dwudziestej, ponieważ znowu się zgubiłam. Kiedy weszłam, zauważyłam, że nie ma Aelity. – Pewnie się kąpie – pomyślałam i wyciągnęłam z torby bagażowej swój notes. Właściwie to był pamiętnik. Usiadłam na łóżku, zapaliłam lampkę, która służyła mi zawsze do czytania w podróży i zaczęłam pisac:
„Myślałam, że będzie bardzo fatalnie w nowej szkole. Myliłam się! Poznałam przez przypadek Odd’a, a następnie Aelitę, moją współlokatorkę pokoju oraz Wiliama. Powiem Ci szczerze pamiętniku, że Wiliam mi się nawet podoba…”

Tymi słowami zakończyłam wpis w pamiętniku. Kiedy powoli zasypiałam, usłyszałam strzał z pistoletu. Przerażona wstałam i podejrzałam przez okno, co to było. Nagle poczułam, że ktoś stoi za mną i strzela do mnie. Zakręciło mi się w głowie. Poczułam, że się duszę. Kiedy zobaczyłam mroczki przed oczami, robiąc malutki ruch upadłam na ziemię. Straciłam przytomnośc…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak mówiłam dzisiaj pojawia się modernizacja pierwszego rozdziału. Następny postaram się na jutro =)
Miłej nocki! ;*
~Madzialena

Wybieramy bransoletkę!!!

Hej pyśki, z tej strony Vanessa :3 Ostatnio zabrałam się za robienie fandomowych bransoletek. Mam już wszystkie poza Kodem Lyoko. Niestety jest nas tak nieliczna grupka, że kolor bransoletki nie został nam przydzielony :( Dlatego zwracam się do was, z prośbą o wymyślenie nam jakiegoś koloru :) Mam nadzieję że wszystkim Lyokoners to się spodoba. Rozpowszechniajcie innym fanom Kod Lyoko, udostępniajcie jak możecie, bylebyśmy tylko ustalili kolor (decyduje większość głosów). Pierwsze dwadzieścia komentarzy się liczy. Wątpię czy aż tyle będzie, ale nadzieja jest piękna :P Ostateczna decyzja podpadnie mi i Madzi :) Macie czas do niedzieli bo w sobotę mnie nie ma xD
Trzymajcie się gorąco / Vanessa ♫
P.S. Takie tam na poprawę humoru ^^ (Nie moje, wygrzebane z internetów)
P.S.2.Słuchajcie, będziemy z Madzią teraz w postach dawały rozdziały, aby ustawić na zakładkach z opowiadaniami bezpośredni link, abyście mogli komentować pod każdym z nich. Dziękujemy Magda Lenie za pomoc w rozwiązaniu tego problemu!




wtorek, 4 listopada 2014

WAŻNA INFORMACJA W SPRAWIE OSTATNICH ZDARZEŃ!!!

Witajcie. Misiaki. Tu Madzia + Vanessa na skype :)
Słuchajcie, ta notka będzie dla nas baaaardzo ważna. Tak więc najpierw kilka słów ode mnie:
"Ostatnio zauważyłam, że u Lyoko Angel pojawiła się czarna lista. Zostało również przez Radę głosowania (jest wszystko w spisie o CL) utworzone głosowanie na najlepszego bloga miesiąca. Patrząc na komentarze prawie wszystkie anonimowe były na Avery i Karę, przez co zostały usunięte z konkursu. A nic takiego nie zrobiły!!! Sprawa już została wyjaśniona. Tak mi jest szkoda tych dziewczyn. Piszą bardzo fajne blogi, a teraz przez tą akcję chcą usunąc blogi! Masakra! Już zauważyłam, że kilka znanych blogerek zawiesiło blogi z powodu plagiatu! Nie rozumiem, dlaczego istnieje aż taka nienawiśc do innych. Pamiętam, jak było 4 miesiące temu. To były początki naszego bloga. W spisie u Lyoko Angel nie było żadnych Czarnych List, była ankieta na najlepszego bloggera miesiąca. Wszyscy bloggerzy genialnie prowadzili swoje blogi, nie było żadnych problemów, a teraz... W związku z takimi typu zdarzeniami apelujemy o NIEGŁOSOWANIE NA NAS W GŁOSOWANIU NA NAJLEPSZY BLOG O CL Z ANONIMA!!!!! No chyba, że jest ktoś na tyle złośliwy, że będzie w ten sposób na nas głosował (kto się złośliwym urodził, takim zostaje na zawsze). Czytałam, że za podszywanie się pod kogoś grozi nawet karą pozbawienia wolności. Jeśli dojdzie do nas informacja, że "my na siebie głosujemy" to od razu zgłaszamy sprawę do Rady Głosowania."
Teraz kilka słów od Vanessy:
"Chciałabym wspomnieć o czymś takim jak zasada "fair play" czyli "uczciwa gra". Jeżeli chcecie coś osiągnąć musicie sami do tego dążyć nie przez oszustwo, jak dodawanie sobie głosów czy eliminowanie konkurentów fałszywymi oskarżeniami. Nie wiem jak było w obu przypadkach o których wiem, czy oszustwo było ustawione przez blogera, czy konkurenta, ale proszę, pamiętajcie o tej zasadzie, zeby później nie było płaczu itp. Żeby coś osiągnąć trzeba poświęcic na to swój czas i włożyć w to jakiś wysiłek. Podam na moim i koleżanki przykładzie. Ja uczyłam się śpiewać i pomimo że mi kiedyś nie wychodziło, doświadczenie przydało się w późniejszym etapie nauki, dzięki czemu zajęłam pierwsze miejsce w szkolnym "Mam Talent". Wcześniej, w innej szkole, moja koleżanka chciała wygrać konkurs muzyczny i zaśpiewała z "playbacku". Została zdyskwalifikowana i nie mogła później brać udziału w tym konkursie. Do tej pory nie może, a wszyscy w szkole nazywają ją oszustką. Tak więc : MYŚLCIE CO ROBICIE, BO POTEM ZA TO SAMI ODPOWIADACIE. To tyle co chciałam powiedzieć. Mam nadzieję że to da wam trochę do myślenia.Uprzedzając możliwe przyszłe pytania typu - "A wy to takie święte i nigdy nie oszukiwałyście" - Nie oszukiwałyśmy i nie zamierzamy, wiedząc jakie mogą być tego konsekwencje. Bardziej zależy nam na własnej satysfakcji niż statystykach.
P.S. Ostatnio grzebałam w internecie i odnalazłam fan-arty z jakąś niebieskowłosą panną, która nie jest Vanessą. Informuję wszystkich że Vanessa w opowiadaniach powstała w mojej głowie bez interwencji kochanych internetów. Dlatego jeżeli zostanę oskarżona o tzw. "plagiat", nie przyznam się do winy, ponieważ Van to tylko i wyłącznie moja postać. Z wszelkie powtórzenia dot. jakiejkolwiek innej postaci na innym blogu przepraszam.
~Madzialena i  /Van ♫

Gimbaza wykańcza :/

Hej pysiaki <3 Z tej strony Vanessa i chcę wam wszem i wobec ogłosić że gimbaza daje naprawdę w kość i dlatego posty pojawiają się okazyjnie. Myślicie że umarłyśmy? Otóż nie! Żyjemy! Chociaż ta szkoła zabiera nam tyle energii i czasu, że czujemy się jakbyśmy nie żyły :( Kto jest w gimnazjum ten wie o co chodzi. Niedługo (BAAAAARDZO PRAWDOPODOBNE ŻE JUTRO) pojawi się nareszcie ASK TAG. Koniec tego krótkiego i nudnego posta ^^ Trzymajcie sie cieplutko bo chłody idą ;) / Vanessa ♫

sobota, 1 listopada 2014

4 grudnia - powrót z opowiadaniami u Madzi! =)

Hejka misiaki. Tu Madzia. Chciałam was poinformowac o kilku ważnych informacjach. Więc tak:
- naszego filmu dotyczącego pytań na asku narzazie nie będzie, ponieważ film, który nagrałyśmy niestety nie działa :c
- Jak w tytule posta widzicie, w grudniu rozdziały... powracają! Jak zauważyłam, to na blogu prawie nic szczególnego nie dzieje i może byc wrażenie, że blog umarł xD. Bardzo was za to przepraszam, ale szkoła daje w kośc. Masa zadań, dwa konkursy, dużo sprawdzianów i kartkówek... typowo w gimbazie (chyba się jeszcze nie przyzwyczaiłam xD). No nic, kiedyś się przyzwyczaje =). To by było na tyle w pościku. Trzymajcie się i do następnego wpisu ;***
~Madzialena

sobota, 25 października 2014

PILNE - POTRZEBNE PYTANKA NA ASK!!!

Hej miśki!!! Tu Van i zwracam się do was z ogromniastą prośbą :) Nabazgrajcie proszę jakieś pytanka na moim bądź Madzi asku ;) Będziemy kręcić coś w rodzaju "zapytaj blogerki" i baaaaardzo są nam potrzebne pytanka :) Tak więc nie ważne skąd jesteście czy w jakim języku mówicie, piszcie śmiało pytania, jeżeli chcecie aby pojawiły się na naszym nagraniu :) Nagranie będzie audio, ponieważ gadamy aktualnie przez skype ;) UWAGA, UWAGA - zaczynamy o 21:15, więc pospieszcie się ^^ Możecie pisać w trakcie nagrania, będzie ono trwało około piętnaście minutek :) Tak więc zachęcam do pisania na naszych askach ^^ Dziękuję :* / Vanessa ♫

środa, 22 października 2014

Brak pomysłów na bloga :/

Hej misiaki to Vanessa :3 Chciałybyśmy bardzo przeprosić za naszą nieobecność na blogu, błagamy na kolankach o wybaczenie :') Nasz brak aktywności jest spowodowany nie tyle brakiem czasu, co brakiem pomysłu na jakieś posty :/ Rozdziały - wyczerpane, challenge - nie ma kiedy, wyzwania - ostatnio nie podołałyśmy. No i co mamy kurcze zrobić? Pójść do najbliższego drzewa i się powiesić xD Jeżeli byście mieli pomysły na bloga, bardzo prosimy o podanie propozycji w komentarzu :) Przyjmiemy każdą nawet najdziwniejszą :) Obie mamy już dość "nie zajmowania się" blogiem :( Ale w głowach pustki i jest tylko nasza rozmowa : "Hej, wiesz że ostatnio zaniedbujemy bloga? - Tak, wiem, ale nie wiem co zrobić, masz jakiś pomysł? - Sorki, nie mam..." - więc to mniej więcej tak wygląda :P
Tak ode mnie: Chciałabym wam wszystkim podziękować za życzonka <3 Jesteście kochani ^^
Wracając do poprzedniego tematu: W związku z tym, że zbliża się Halloween, czyli jedno z moich najulubieńszych w świecie świąt, prosiłabym, aby propozycje wyzwań, zadań czy czegoś tam jeszcze, kierować pod kątem Halloween <3 Hah, byłyśmy z Madzialeną dzisiaj w Lidlu i widziałyśmy plastikowe kosy, widły i siekiery nasz dialog "Ty, ale zarąbiste - No, bierzmy kosę i na żniwa - Ja jako córka Posejdona wzięłabym ten pseudo trójząb - Ale ta siekierka też spoko - No, nawet nawet, ale zarąbiiiiisteeeeee" xD Hah ^w^ Błagam, weźcie pod uwagę przy robieniu tych zadań że ja uwielbiam robić filmiki, a Madzia woli robić kolaże, wróżby itp.
Dziękuję jeżeli dotrwaliście do końca tego posta :) Pozdrówka, koffam was ^^ / Vanessa ♫
P.S. Może jeszcze łapajcie zdjęcie ;) Takie tam nasze bohatery <3 Nie moje zdjęcie, wygrzebane w internetach :3

niedziela, 12 października 2014

Urodzinki! =)

Witajcie Lyokoners. Tu Madzia. Słuchajcie dzisiaj są urodzinki Vanessy, złóżmy jej życzonka ok?
:)
Van, wszystkiego naj z okazji urodzin! Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności, dobrych ocen, grzecznego smoka :D, twojego wymarzonego domu w Hogwarcie i odnalezienia kanału prowadzonego do fabryki :D Kolażyk specjalnie dla ciebie z twoimi ulubionymi postaciami :)


~Madzialena

piątek, 10 października 2014

Wyzwanie lyokoners numer 4 i 5 ♥

Hej, wiem że mamy niewielkie przesuniecie (znowu), ale Magda założyła sobie stronkę Potterhead, której prawdę mówiąc też jestem admi. Ale jakoś bardziej jestem przywiązana do tego blogaska <3 Wstawiam zdjęcie wykonanego przeze mnie (tylko przeze mnie) czwartego zadania, oraz screeny piatego wykonanego przez nas obie.

Taaaak, podręcznik od chemii. Związek z trzecim zadaniem <3
















 Obie wybrałyśmy Ulricha <3 Ten na górze jest mój, ten na dole Madzialenki. Swojego czasu (przedwczoraj)  miało to być tło na bloga, ale oczywiście zdjęcie miało o kilka kb więcej, więc nie chciało przyjąć xD Ale screeny mają już trochę :D Tak z... No cóż, żeby was nie skłamać to od początku istnienia tego bloga, mam te zdjęcia w swojej galerii. Ale to ze zadanie zostało wcześniej wykonane to nic złego, co nie?
Pozdrówka :) / Vanessa ♫

poniedziałek, 6 października 2014

Wyzwanie lyokoners number 2 ♥

Hej ludki <3 jak tam pierwszy miesiąc w szkole? ^^ Wrzucamy "dowody" na wykonanie kolejnego zadania :P Wiemy że jest jednodniowe spóźnienie, ale wczoraj mnie w domu nie było i nie miałyśmy jak zrobić :D Heh ^_^ Podpisana została studzienka przy szkole podstawowej nr 38 <3



















Pozdrówka ^^ / Vanessa ♫